Drukuj

Połowa sierpnia to czas Rozsypańca, Bieszczadzkich Spotkań ze Sztuką. Pięć dni wypełnionych rozmowami ze znanymi ludźmi, konkursami m.in. fotograficznym oraz poetyckim i muzyką, która echem odbija się od górskich szczytów i zaklina lato. To czas, kiedy poezja targana wiatrem codzienności króluje wyżej aniżeli Tarnica wraz z krzyżem.

W tym roku, w pierwszy dzień Rozsypańca, doszło do spotkania dwóch tytanów – poetów o tym samym imieniu, ale bardzo się od siebie różniących, nie tylko jeżeli chodzi o poezję ale także o osobowość, czy styl bycia. Adam Ziemianin od zawsze kojarzony jest z tą imprezą. Tak bardzo wszystkich przyzwyczaił do swojej obecności, że zaskoczeniem byłoby, gdyby w niej nie uczestniczył. Jest jak obowiązkowy element rozsypanej układanki. Niespodzianką jednak była osoba Adama Zagajewskiego, tym bardziej, że jak wspominał, był w Bieszczadach tylko raz, z tatą, który uwielbiał zdobywać polskie góry i próbował w nim zaszczepić tę pasję. Był wtedy jeszcze dzieckiem. Nigdy więcej tu nie wrócił. Adam Ziemianin żartobliwie podsumował to stwierdzeniem, że wie iż jego kolega nie lubi prowincji, małych miasteczek, i twierdzi, że skoro muszą, to niech istnieją.

Rozmowa Adamów przede wszystkim dotyczyła kręgu poetyckiego i momentów z ich życia, kiedy to ich drogi się spotykały, np. przynależność do grupy TERAZ, którą prowadził Adam Zagajewski wraz z Julianem Kornhauserem. Adam Ziemianin opuścił ją już po dwóch tygodniach. Jak sam tłumaczył podczas spotkania: Odszedłem, bo nie rozumiałem wszystkich jej postulatów. Efektem tego wyboru było założenie przez niego grupy TYLICZ, do której należeli Jerzy Gizella, Wiesław Kolarz, Andrzej Warzecha i Andrzej Krzysztof Korpus. Byli to, jak twierdził Adam Ziemianin, ludzie podobnie pojmujący funkcje i cele liryki. Grupa Tylicz w przeciwieństwie do grupy Teraz nie nastawiała się na działalność krytyczno-postulatywną. Poeci podejmowali towarzyskie działania, czyli np. wspólne występy w klubach literackich, udział w konkursach i publikacjach. W sumie każdy, kto zna twórczość tych dwóch poetów wie, że są to dwa odmienne bieguny i nie dziwi fakt, że trudno im było współistnieć w jednej grupie.

Adam Ziemianin, który podzielił się z publicznością wiadomością, że niedługo ukaże się jego nowy tomik bieszczadzkich wierszy, podczas tego spotkania przybrał rolę dziennikarza. Przygotował zestaw pytań, nieraz jak dla mnie lekko uszczypliwych, na które ze stoickim spokojem odpowiadał Adam Zagajewski. Wydawało się, że tego poety nic nie potrafi wyprowadzić z równowagi. Odpowiadał, bo tego wymaga grzeczność, że jest tak jak z wierszem o mamie, jeżeli jest taka potrzeba, bo ludzie chcą go usłyszeć, to go napisał.

Adam Ziemianin poruszył także temat nagrody Nobla i uchwały Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego, czyli przyznania doktoratu honoris causa Adamowi Zagajewskiemu za dokonania w dziedzinie poezji i reprezentowanie polskiej literatury na świecie. Poeta zaznaczył, że to prawda ale, że jeszcze nie było oficjalnego nadania tego tytułu. Przyznał także, że już parokrotnie słyszał, że może być laureatem nagrody Nobla ale na razie pozostaje mu tylko czekać. Nic więcej. Faktem jest to, że Adam Zagajewski, jak sam mówił, przynajmniej raz w roku jest za granicą, gdzie ma spotkania ze studentami, którzy lubią polska poezję. Zaznaczył, że gdyby nie Czesław Miłosz i jego antologia poezji polskiej (własny wybór i tłumaczenie), która ukazała się w USA w 1965 roku, ciężko by mu się tam pracowało. Podkreśla, że tamci ludzie nie znają naszego Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego ale czytają poezję Zbigniewa Herberta, czy też Aleksandra Wata. Wszystko to dzięki Miłoszowi, który przetarł szlaki polskiej literatury. Uzupełnia jednak, że dla odmiany, Francuzi nie rozumieją naszej polskiej poezji.

Spotkanie zakończyło się refleksjami dotyczącymi aktualnej sytuacji początkujących pisarzy. Według Adama Zagajewskiego współczesną poezją rządzi pieniądz. Mało jest stypendiów dla młodych. Czasy jego młodości dawały większe szanse ale też i trzymała wszystkich w swoim uścisku władza. Teraz jest inna sytuacja. Może to i prawda? Wtedy rządziła partia teraz pieniądz. Nasuwa się więc stwierdzenie, że nawet w świecie poezji zawsze coś albo ktoś musi sprawować władzę.

Urszula Kopeć-Zaborniak

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.