W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Osiemnaste urodziny to bardzo ważny moment. Nowe zobowiązania, nowe wyzwania. A i sama impreza jest zwykle inna od poprzednich. Huczna. Niezapomniana. Czy, odbywająca się 4 sierpnia,  „osiemnastka” Chojnickiej Nocy Poetów utkwi w naszej pamięci? Z pewnością tak, ale nie jako ta niezwykła, o której podczas następnych edycji  się będzie mówiło: To była ta najlepsza, najważniejsza. Bo, mimo takiej samej jak w latach ubiegłych formuły, czegoś zabrakło. Zabrakło rozmachu towarzyszącego poprzednim festiwalom.

W zamian za to pojawił się dziwny chaos, problemy z nagłośnieniem. Prowadząca wieczór Marta Kosobudzka również nie sprostała powierzonemu jej zadaniu. Niby wszystko było w porządku, ale zabrakło jej polotu, którego nigdy nie brakowało u, po raz pierwszy od wielu edycji nieobecnego, współprowadzącego Grzegorza Szlangi. Problem nie tkwi wyłącznie w sprawach organizacyjnych, ponieważ zawiedli także zaproszeni goście i to ci, w których pokładano największe nadzieje, na których oczekiwano wytrwale, pomimo padającego co chwilę deszczu. Mam tu na myśli gwiazdę polskiej sceny teatralnej i filmowej, Krzysztofa Globisza. Otóż gwiazda jakby trochę przygasła. Przez niemalże godzinę, przykuta do krzesła, czytała, niekoniecznie odpowiedni na taką imprezę poemat Majakowskiego „Flet kręgosłupa” i inne dramatyczne wiersze rosyjskich poetów. Całokształt tego wystąpienia nie przypadł do gustu odbiorcom. Na szczęście sytuację uratowali Barbara Wrzesińska i Wojciech Wysocki, którzy, jak na profesjonalnych aktorów przystało, znali swe monodramy na pamięć. Zwłaszcza Wysocki z niezwykłym kunsztem zaprezentował szereg utworów Herberta i choć jego występ także nie był krótki – nie dłużył się.

Jeśli chodzi o stronę muzyczną, również przyćmili ją wykonawcy z lat ubiegłych. Do dziś wspomina się występujących wcześniej Edytę Geppert, Janusza Radka, Grupę pod Budą, Grzegorza Turnaua, Mirosława Czyżykiewicza, czy artystów Piwnicy pod Baranami. W tym roku do gustu publiczności przypadł zespól Raz Dwa Trzy. Jednak niemal dwugodzinne wystąpienie zmęczyło niejednego wyrafinowanego słuchacza. Jak sama nazwa imprezy wskazuje, nie mogło zabraknąć poetów. Jeśli o nich chodzi, to było jak było. Weszli na scenę, przeczytali swoje teksty, zeszli. Najsłabszym punktem programu poetyckiego było wystąpienie Marii Jolanty Kowalskiej z długim tekstem, którego w sąsiedztwie Herberta i Błoka pokazywać po prostu nie wypadało. Najniezwyklejsze okazały się rozmowy zakulisowe, które miłośnicy słowa toczyli jeszcze po zakończeniu Nocy, z krótką przerwą na sen.

Ewa Poniznik (tekst i zdjęcia)

 

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.