W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Złoty Środek to trochę jak złoty medal. Można w pewnym sensie uznać, że jest to festiwal całoroczny – debiutanci z dwunastu miesięcy poprzedniego roku kalendarzowego walczą o miejsca na podium dla najlepszych książek. Nagrodzone książki od początku czerwca są ogłoszone TUTAJ.

Wręczenie nagród od lat jest okazją do dużego festiwalu. Tak jak w zeszłych latach, program obejmował spotkania ze znanymi autorami, koncerty, turniej jednego wiersza i mniej oficjalne wydarzenie. W tym roku główną część programu skrócono do jednego dnia.

Turniej jednego wiersza podczas festiwalu Złoty Środek jest jednym z najbardziej popularnych w kraju. Zjeżdżają się uczestnicy z całej Polski, w tym roku ponad sześćdziesięciu. Tradycyjnie też pojawia się wielu poetów o znanych nazwiskach. Turniej trwał długo, w połowie było konieczne zrobienie przerwy. WYNIKI ogłoszono wieczorem - jury miało sporo czasu na przemyślenie tekstów, a startujący nie pouciekali w połowie imprezy, jak to zdarza się w tu i ówdzie. Tym razem jednak nie byłoby jednak łatwo uciec. Miały miejsce dwa spotkania autorskie z rzędu: z Marcinem Świetlickim (prowadzenie Artur Fryz) i Krzysztofem Karaskiem (prowadzenie Wojciech Kudyba). O ile w rozmowie ze Świetlickim głównym tematem były wątki autobiograficzne jego twórczości (na ile można identyfikować jego bohaterów czy podmiot liryczny z autorem), to w rozmowie z Karaskiem dominowało tło historyczno-literackie.

W gęstym programie zmieściło się odsłonięcie kolejnego fragmentu ściany - tradycyjnie umieszcza się na nich wiersz bieżącego laureata z grafiką. Na wieczór zaplanowano dwa koncerty – Fonetyka zagrała utwory do tekstów Rafała Wojaczka i jeden, z planowanej nowej płyty, do wiersza Andrzeja Bursy. To była jednak tylko rozgrzewka przed znakomitym występem Świetlików. Ten zespół znany jest z dobrych koncertów, ale można było odnieść wrażenie, że tym razem zabrzmieli wyjątkowo wyraziście.

To wszystko w jeden dzień. A dokładniej – nie wszystko, bo o charakterze festiwalu decyduję w ogromnym stopniu to, co się dzieje poza oficjalną sceną. Pogoda sprzyjała opuszczaniu przestronnego i eleganckiego wnętrza Kutnowskiego Domu Kultury. Jak co roku w niewielkim centrum miasta można było spotkać gości festiwalowych traktujących imprezę jako swego rodzaju poetyckie centrum Polski. Mam do tych nieoficjalnych spotkań szczególny, osobisty sentyment. Podczas edycji w 2010 roku, po długich dyskusjach z Jarkiem Jakubowskim i Maćkiem Woźniakiem zupełnie zmieniłem plany związane z kształtem mojego debiutanckiego tomiku i wyszło mu to na dobre. Co prawda w skróconej formule festiwalu wzięło udział mniej gości niż zwykle, ale nie przeszkadzało to w znalezieniu okazji do całonocnych spotkań i dyskusji. Czego można życzyć uczestnikom i organizatorom? Zdrowia, zapału i powrotu formuły kilkudniowej. I pogody wypada życzyć, czerwiec zwykle (w tym roku również) sprzyja. Atmosfera tworzy się sama.

Dziękujemy.

Sławomir Płatek
Zdjęcia Dorota Ryst

 

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.