W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

O wpływie internetu na poezję i odwrotnie można by dyskutować godzinami i idę o zakład, że każdy z dyskutantów miałby odmienne zdanie i argumenty tak za jak i przeciw.

Dla mnie ten wpływ jest jednocześnie pozytywny i negatywny. Wraz z pojawieniem się możliwości publikowania w sieci poezja miała szansę wreszcie zaistnieć dla większego grona odbiorców. Powstały internetowe portale, blogi, prywatne strony poszczególnych twórców i okazało się, że we współczesnej poezji sporo się dzieje.

Portale internetowe były przede wszystkim szansą dla tych, którzy do tej pory pisząc do szuflady, czy do czasopism literackich, czytanych przez (nie oszukujmy się) dość okrojone grono, mieli w końcu możliwość zaprezentowania swojej twórczości. Największą zaletą było to, że odbywało się to niejako w czasie rzeczywistym, odzew był praktycznie natychmiastowy, autor wiersza miał możliwość rozmowy z komentującym. Oczywiście tych miejsc w sieci związanych z poezją była cała masa, jednak wg mnie najważniejszym, najbardziej opiniotwórczym i na najwyższym poziomie był serwis Nieszuflada.pl. Przypomnę tylko, że „wyszło” stamtąd spore grono współczesnych poetów, w tej chwili mających już na koncie własne książki. To był czas, gdy poezja w sieci naprawdę żyła, lata 2003 do 2008. Jak wspomniałam tych poetyckich portali powstała cała masa, poziom prezentowanych utworów był różny, najczęściej niestety bardzo niski. Zamiast rzeczowej dyskusji pojawiało się quasi przyjacielskie poklepywanie po pleckach nie dające żadnej szansy na rozwój autora. Swoją drogą obserwując sieć od paru lat zauważyłam, że są tacy piszący, którzy publikuję tylko i wyłącznie po to, by ktoś ich pochwalił i utwierdził w przekonaniu, że są wyjątkowi, jedyni w swoim rodzaju i doskonale piszą. Druga kategoria piszących to ci, którym naprawdę zależało na rozwoju, sieć traktowali jak poligon doświadczalny, jak okazję do skonsultowania się choćby pod względem warsztatowym.

Dlaczego o tym mówię? Ponieważ tutaj właśnie zaznaczył się wpływ negatywny, okazało się nagle, że każdy może być poetą, że owa łatwość publikacji stała się także pułapką. Teksty, które nie przeszłyby przez sito liczących się czasopism literackich nagle zalewają sieć. Mówiąc o pułapce mam na myśli zwykłego, nie związanego z poezją czytelnika, który poza Szymborską, Miłoszem, Herbertem oraz Różewiczem kompletnie współczesnej poezji nie kojarzy, a chciałby poznać coś wartościowego. Taki czytelnik zapoznając się z twórczością w sieci trafi na utwory kompletnie bezwartościowe i się po prostu zniechęci, uzna, że polska poezja współczesna jest po prostu zła i nie da się jej czytać. A potem pojawiają się negatywne opinie na ogólnych portalach dyskusyjnych. Problem z poezją w sieci polega na tym, że naprawdę trudno jest wyłowić coś wartościowego, kogoś, kto ma coś do powiedzenia i robi to na dobrym poziomie. W tej chwili portale poetyckie praktycznie nie spełniają już swoich funkcji, poeci przenieśli się na Facebooka i własne blogi, a uważam, że źle się dzieje, kiedy ograniczamy się tylko i wyłącznie do autopromocji i zamykamy we własnym gronie.

Niedźwiedzią przysługę robią także poezji w sieci ci twórcy, którzy niejako „wyrastając” na internetowych portalach i odchodząc w „real” kompletnie się odcinają, mało tego – nagle zaczynają postrzegać internetową twórczość jako „gorszą” i mówią o tym głośno. To twórcy o uznanych w środowisku poetyckim nazwiskach, osoby, z opinią których środowisko zaczęło się liczyć; robią więc krzywdę tym, którzy (podobnie jak oni) zaczynają od publikowania w sieci. Spotkałam się nawet ze stwierdzeniem, że kiedy dostaniesz liczącą się nagrodę poetycką, to już w internecie nie publikuj, bo nie wypada, bo jesteś już o stopień wyżej. Prawda natomiast jest taka, ze internet ma nadal tak wielką siłę promocyjną, iż trafia w sedno powiedzenie: „nie ma cię w sieci - nie istniejesz”.

O negatywach już dość. Ogromnym plusem jest możliwość uzyskania informacji o poetyckich konkursach, spotkaniach autorskich, festiwalach - generalnie o wydarzeniach związanych z poezją. Druga kwestia to internetowe wydania czasopism literackich, bądź w ogóle czasopisma, które funkcjonują jedynie w sieci, jak Dwutygodnik na przykład, redagowany przez grono ludzi z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem. Dostęp do tych czasopism jest w tej chwili bardzo ułatwiony.

Trzecia kwestia to wspomniane blogi i strony internetowe poszczególnych autorów, gdzie każdy może zapoznać się z ich twórczością, zostawić komentarz, porozmawiać itp. Rzecz w tym, że w te miejsca trafiają osoby, o – nazwijmy to – „skonkretyzowanych potrzebach poetyckich”.

Reasumując: na dwoje babka wróżyła. To bardziej sieć zyskała na pojawieniu się w niej poezji, bo poezja oczywiście poradziłaby sobie bez internetu, tylko wtedy kto by o niej wiedział?

Magda Gałkowska

 

Polecamy również inne artykuły z tego cyklu:
Sławomira Płatka, Pawła Podlipniaka, Jana Podniesińskiego

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.