W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Słoneczne sobotnie popołudnie na warszawskim Powiślu. Trawiasta skarpa poniżej budynków uniwersytetu, leżaki, książki, dzieci, boisko. Prawdziwy piknik. Zamiast dymu z grilla w powietrzu unoszą się słowa. Pachnie bardzo współczesną poezją. Obok miasto, które żyje normalnym życiem. Kto chce posłuchać ten słucha, kto chce tylko przejść, idzie dalej. Przejeżdżają samochody i rowerzyści. Lokalni żulersi raczą się napojami w pobliskich krzakach. Stolik, Dorota, Dorota, Jacek, ja. Kawa i Kafka.

Przybywamy z Dorotą w trakcie prezentacji Krzysztofa Ciemnołońskiego i Kate Prozac. Niby „dwa ognie na słowa”, ale nikt nikogo nie zbija. Pytania o bunt, inspiracje, świat xxl. Odpowiedzi. Poezja i jej „niezbadane rejony”.

Następnie kolejny punkt programu – najmniej chyba udany – czytanie poezji miłosnej przez Joannę Glenn. Dlaczego nieudany?

Dlatego, że w głosie Joanny nie było energii i siły przebicia, pomimo ciekawego wyboru tekstów (mi. in. Osieckiej, Zadury). Lecą kartki na wietrze. Kolejka po kawę. Piknik. Poezja. Poezja. Piknik.

Kolejna para. Kolejne „dwa ognie”. Justyna Bargielska i Paulina Korzeniewska. Spotkanie prowadzi Ewa Frączek, która na wstępie przeprasza za sztampowe pytania i wyjaśnia, że taki zabieg jest celowy i przemyślany. To chyba jednak inaczej rozumiemy pojęcia celowości i przemyślenia tematu. Poezja, ale kobieca czy kobiety? Czym jest poezja? Kiedy i gdzie powstaje? Justyna Bargielska jak gdyby w odpowiedzi na te pytania czyta swój najnowszy tekst. Podoba mi się, ma dystans i jest pozbawiony anatomii i fizjologii (w przeciwieństwie do poezji Korzeniewskiej). Duży krok naprzód. Interakcja matki z córką (Bargielska kontra Bargielska). Widać zainteresowanie. Żulersi krążą. Czasem słońce, czasem cień.

Później Michał Zabłocki opowiada o nowych sposobach przedstawiania poezji w sieci i poza nią, ale z pomocą sieci. Anna Nasiłowska opowiada o tym, że warto uczestniczyć w warsztatach, uczyć się pisania, uczestniczyć w konkursach. Wreszcie sam konkurs „Młodzi na łodzi”. Prezentacje tekstów siedmiu autorów – uczestników. Przerwa.

Po przerwie dwie godziny dla Zeszytów Poetyckich. I chyba po to tak naprawdę przyszedłem na piknik. Zresztą nie tylko ja (pojawiają się kolejni znajomi poeci). Dawid Jung, Marcin Orliński, Ewa Glińska, Dariusz Dziurzyński, Rafał Gawin i Jacek Kukorowski. Myślę sobie – nie może być nudno. Trochę niestety jest, bo niepotrzebnie rozwija się dyskusja z Ewą Glińską na temat feminizmu i (znowu) poezji kobiecej/kobiet. Na szczęście nadrabia to Rafał Gawin opowieścią o zawodach, które miał okazję wykonywać w życiu. Niech żałuje, kto nie wie, percepcja jego wierszy jest bez tej wiedzy niepełna. Orliński z Jungiem mówią krótko o seriach wydawniczych Zeszytów. Dziurzyński uzupełnia wiedzę o informacje na temat serii, która właśnie powstaje (translatorska) i opowiada o życiu i twórczości francuza Borysa Viana – autsajdera, albo raczej dezertera swojego pokolenia, które nie doceniło jego twórczości poetyckiej. Może nazbyt długi wstęp, ale ciekawy i moim zdaniem potrzebny. Kilka wierszy Viana – z niecierpliwością czekam na tę książkę. Patrzę na zegarek, jeszcze mają czas. Jeszcze Jacek Kukorowski i jego wariat. Sporo śmiechu. Pierwsze objawy nadchodzącej burzy.

Na koniec ogłoszenie wyników konkursu Młodzi na łodzi. Wręczenie nagród, dyplomów i wspólne zdjęcie. Grzmi. Rozchodzimy się i rozjeżdżamy.

Paweł Łęczuk
Zdjęcia: Dorota Ryst

 

 

 

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.