w dniach 23-29 V 2011
aspirujące do stolicy kultury 2016 miasto Lublin
przygotowuje po raz czwarty
nie lada gratkę
w postaci
Lubelskich Spotkań Literackich
„Miasto Poezji”
głównym organizatorem powyższego jest
Ośrodek BRAMA GRODZKA – Teatr NN.pl
a jedną z osób-osi poeta Adam Marczuk
no, to naprawdę impreza na tzw. gazie kulturalnym…!
na początku trafiam do klubu „Tektura” – ludzie, panie, gdzie są takie miejsca?
na pewno w Polsce B
no i dobrze – no i na zdrowie
na próżno szukać takowych miejsc w próżnym Sopocie
obezwładniającą tandetę z całą pewnością rekompensuje kulturalny drive towarzystwa
piwo butelkowe „Perła”: 3,50 zł
atmosfera: extra
ogólna ocena: 6= (podwójny minus za tandetę)
występ w efemerycznym klubie „Źródło” w dzielnicy Wrotkowo
nie jest ujęty w programie
nic to – jadymy taxi z poetą Płatkiem
największy problem sprawia nam odnalezienie wejścia do placówki
dla dobra sprawy Sławek forsuje na czworakach rozbuchany w sobie żywopłot
i już:
pani oświatowa cieplutka
gimnazjaliści zaskakują nas poziomem wiedzy na temat poezji
wywiązuje się dialog:
– czy znacie poezję Różewicza?
– tak: on pisał takie białe wiersze – odpowiada któreś z dzieci
– patrzcie, poeta się znalazł! – od razu dogryza inne
z premedytacją daję im do interpretacji prosty cykl erotyków W szafie
o dziwo, wiedzą o co chodzi
ostatnia z dziewczynek wzrusza mnie swoją wrażliwością i wyczuciem podczas recytacji
oj, nie lekceważmy dzieci…
spotkanie z Olgą Stokłosą należy do skupionych i wyciszonych
to siostra Andrzeja Titkowa i żona Janusza ze Studia Buffo
kto dziś pamięta, iż pani Olga była także aktorką Teatru STU w Krakowie
i brała udział w legendarnym spektaklu Exodus?!
tym razem debiutuje jako poetka i prawnuczka Franciszki Arnsztajnowej
w końcu rozmawiamy – podpisuje mi program festiwalu
w międzyczasie poznaję poetę z Olecka i Szczytna:
Romana Maciejewskiego-Vargę
Zaułek Hartwigów odkrywam przypadkowo tuż po jakiejś literackiej akcji
no tak:
impreza „Miasto Poezji” nomen omen obejmuje przestrzeń całego grodu
tu i tam ktoś czyta coś przez megafon
tam i sam można spotkać wolontariuszy wlokących pokornych autorów
trudno to wszystko ogarnąć
co jakiś czas festiwal wydaje się wymykać spod kontroli samym lubelskim organizatorom
(wydaje się, że tak naprawdę im po cichu chyba nawet na tym – o, hucpo! – zależy)
spotkanie z poetą Wojciechem Wenclem
może budzić i budzi wiele różnych (negatywnych) emocji
no cóż:
nawet, jeśli powie się, że ten pomorski autor nie ma poprawnie politycznego Pionu
to na pewno, moim zdaniem, trzyma literacki Poziom
nasz flagowy występ
pod banderą Stowarzyszenia SALON LITERACKI
w składzie
Sławomir Płatek – Izabela Wageman – Piotr Wiesław Rudzki
odbywa się w samym centrum starego Lublina:
tuż koło Zamku i Bramy Grodzkiej
w piwnicy restauracji „Hades Szeroka” (Grodzka 21)
po prezentacji przez doktorantkę Ewę poezji tajemnej Anny Kaliny Modrakis
dochodzi do zatargu z miejscową chamską bracią
na temat wyższości Mickiewicza nad litewskimi strofami Izy
ten i ów opuszcza jak niepyszny salę
tylko Piotr Wiesław, czyli ja, idzie po cichu pod parą parowozowej poezji
proponując i tak już półprzytomnej publiczności teatrzyk…
podpuszczona przez nas studentka psychologii KUL po spotkaniu odpytuje obecnych poetów przez mikrofon
z poziomu depresji
konfrontacja z klasą kulturoznawczą w IX LO im. M. Kopernika
nie należy do namiętnych
trudno jest trafić
do tej młodzieży z uskrzydloną poezją parowozową
tak samo jak do samej placówki
utopionej pośród odległych lubelskich osiedli
spotkanie w jednej z sal starego KUL-u
z poetami
Edą Ostrowską i Tadeuszem Karabowiczem
posiada coś z magii
i z racji interesującej „wschodniości” poetyki autorów
i z racji niedużej frekwencji
i z racji wreszcie problemów z dotarciem na katolicką uczelnię
(jechać nie jechać – o to naonczas było moje pytanie)
spotkanie z poetą Eugeniuszem Tkaczyszynem-Dyckim
w jednym z Mieszkań Poezji
duszne jest od przygiętej w pół neurozy
w pewnym momencie w niemym geście protestu wstaję z pomarańczowego siennika
za to poeta Czechowicz nawet nie przybywa
nocne czuwanie z poezją w Radio Lublin
w okolicy przytłaczającej godziny 1.50
pod życzliwą kuratelą
redaktora Józefa Szopińskiego
adresowane jest chyba tylko dla najbardziej zuchwałych autorów i słuchaczy
o zgrozo, podczas występu na antenie poety Piotra Matywieckiego dzwoni
tajemnicza amatorka podawanych po północy poetyk…
ostatni bój toczę z gimnazjalistami w Niemcach
o dziwo:
dzieci kulturalne – kształcone
słuchają i kontaktują
ich interpretacje moich erotyków z cyklu W szafie są frapujące
jedna z uczennic z kwaśną miną (na foto)
prowadzi ze mną dziwną dyskusję:
– czy wiecie, co to jest jazz…? – pytam
– oczywiście, proszę pana, co pan sobie wyobraża
– no więc?
– to kierunek w muzyce, który powstał w Ameryce, Armstrong i te pe…
– czy brałaś może udział w szkolnym konkursie inspirowanym osobą Miłosza?
– no wie pan, jeśli byłby to konkurs inspirowany Leninem, Stalinem, no, nawet Hitlerem
to wtedy może bym i wzięła, ale – Miłoszem…? eee…
– czy podróżujecie pociągami?
– no wie pan, ja raz byłam pociągiem w Zakopanem, no i nawet mogłabym coś o tym napisać
tylko nie napiszę, bo pan by pewnie tego nawet nie zrozumiał
kurka!
oj, nie lekceważmy dzieci…
po obejrzeniu w ustach gimnazjalistów własnego cyklu W szafie
ląduję w Lublinie
tuż koło bramy głównej do Ogrodu Saskiego
i
zbitej z desek poezji… szafy
rodzimego
poety
Adama
na grób mego mistrza poety Józefa Czechowicza
docieram dzięki dobrodziejstwu
doktorantki KUL
z
Sandomierza
wracam sobotnim pociągiem nabity dwutlenkiem atmosfery festiwalu
miasto nagazowane dobranoc
Piotr Wiesław Rudzki
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.