Drukuj

1.

Przygotowując swoją książkę pt. „Cierpliwy snajper”, hiszpański pisarz Arturo Pérez-Reverte przyłącza się do grupy miejskich wojowników - grafficiarzy. Wypija z nimi mnóstwo piw, rozmawia, słucha muzyki i maluje na murach „niszcząc schematy  starego, tchórzliwego świata”. W podobnym czasie, niespiesznie, z małym synkiem w wózku, polska artystka Monika Drożyńska, spaceruje po ulicach swojego miasta i również nie traci kontaktu z rzeczywistością. Jest nawet bardziej niż zazwyczaj wyczulona na jej głosy. Rejestruje: gaworzenia dziecka, stukot kół toczących się po chodniku, odgłosy stąpających butów, szum samochodów przejeżdżających po ulicy oraz krzyk “naściennego oratorstwa”. „…Kiedy pojawia się dziecko, trzeba je trzymać na ręku, a w takiej pozycji źle się walczy. I martwisz się o dziecko bardziej niż o własne życie. Przez dziecko stajesz się tchórzem, uciekasz.”[1] – powiedział pisarz. Słów tych nie można w całości odnieść do naszej bohaterki – jest kobietą niebezpieczną. W jej dłoni, oprócz uchwytu, zbawczego jak się okazuje wózka, znalazło się miejsce na aparat. Dzięki temu, może jak w starej reklamie Polaroid - „naciskać przycisk, „Dzzz…trach…i ma. Robi zdjęcia jak karabin maszynowy i są one prawdziwe jak życie”. Co fotografuje? Pozostawione na murach napisy. Podczas długich, zimowych miesięcy wyhaftuje je na kolorowej kanwie („Aktywności zimowe”) a potem, w powiększeniu, umieści w formie bilbordów w przestrzeniach miejskich („Haft miejski”) i zaprezentuje w muzeum („Po słowie”) przyprawiając krytyków o ból głowy.

 

2.

„Od zawsze takie ślady aktywności święcie mnie oburzały. Irytuje mnie ewidentny brak poszanowania cudzego poczucia estetyki. Celowość tego typu działań jest dla mnie tajemnicą, hermetycznie ukrytą i nijak niedostępną.”[2] – wyznaje jedna z nich w tekście katalogu prac Drożyńskiej. Więcej uwagi wykazuje profesor Jerzy Bralczyk. Jako językoznawcę zainteresuje go min. dwuznaczność terminu „haft” użytego w projekcie: „Będziemy szukali miejskich haftów w okolicach spelunki, prawda? Gdzie ktoś, czyjś organizm, nie wytrzymał.”[3] Idąc tropem podobnych skojarzeń Magdalena Ujma zatytułuje swój tekst o wystawie artystki „Bluzgi i hafty”, a Sylwia Chutnik zacznie od apelu „A weź się ode mnie odhaftuj!”. Wszyscy komentatorzy potraktują pozostawione na murach napisy jako wyraz nieco wulgarnych i dzikich emanacji tego, co społeczeństwu „leży na wątrobie”, a ich wspólną cechą jest to, że traktują je jako głosy „innych”, od których dystansują się przybierając pozycję obserwatora i spacerowicza mijającego kolejne, zabazgrane ściany.

 

3.

„Inni” nie mówią. „Inni” gadają, plotkują, obgadują. „Inni” nie starają się zrozumieć. Są powierzchowni, powtarzają to, co zasłyszane. Najczęściej są anonimowi, ale to właśnie oni mają decydujący głos w wyrażaniu opinii publicznej. To tak jak oni, mówi i myśli „się” i choć, jak twierdzi Pérez-Reverte „politycy w ogóle bardzo mało czytają, a już z pewnością nie przyglądają się murom”, co może świadczyć o bezsensie aktywności graficiarzy, to w rzeczywistość tego języka zostanie wrzucone dziecko odkrywając zewnętrzny świat. Dzięki niemu dowie się, że „atrakcje dla turystów, eksmisje dla mieszkańców”, „po twoim stylu widać, że nawet podstawówki nie skończyłeś”, „w życiu liczy się lans i dobry wygląd”, czy „mieszkam w bloku nie jestem sam” – zanim jeszcze zrozumie czym jest społeczeństwo. Być może jednym z ważniejszych pytań dotyczących świata zewnętrznego i odkrywania „innych” osób, będą pytania: „co tam jest napisane?” i „dlaczego?”. Można sobie wyobrazić, że w, z pozoru błahej rozmowie dziecka i mamy, padną podstawowe, według socjologów, pytania egzystencjalne – dotyczące samookreślenia się w rzeczywistości, przeciwstawienia światu zewnętrznemu, istnienia innych osób, własnej tożsamości. U podstaw wszystkich związanych z nimi wątpliwości i oczekiwań poznawczych tkwić będzie naturalne, dziecięce zaufanie i lęk.

 

4.

Rolą opiekuna jest, dzięki udzielaniu odpowiedzi na pytania, ufności – nie zawieść, a lęk - pokonać. Emocjonalne doświadczenie wyniesione z zaspokojenia tej podstawowej relacji będzie zrębem, w oparciu o który, można próbować włączyć dziecko w struktury społeczne. Zanim to jednak nastąpi, mały człowiek może jeszcze kilka razy zapytać o to, co znaczy „won! betonowej jungli”, „mam dość!”, czy „witaj w krainie, gdzie obcy ginie !!!” i decyzją opiekuna będzie, czy czające się wkoło głosy przedstawi jako gadaninę, „wielki bełkot” czy mowę, rozmytego bądź co bądź podmiotu, domagającego się jednak tego by go wysłuchać. Drożyńska, dzięki aparatowi – „rodzajowi notatnika” – po pierwsze utrwala napisy, po drugie wyjmuje je z kontekstu, a po trzecie wyprowadza z nich, w lekkiej formie, filozofię buntowników. Robi to w bardzo subtelny sposób. Teksty, zbyt agresywne, otula kolorowymi nitkami w bezpieczny kokon. Ściegiem na okrętkę, wypełniając i łagodząc zdobieniami w listki i kwiatki, przekazuje esencję. „Jestem już w takim wieku, że nie łudzę się, by pisanie na murach mogło czemuś służyć.” – podsumował swoją przygodę przywoływany na wstępie pisarz. Czy powtórzyłby to samo widząc przekaz grafficiarzy w formie gigantycznych haftów na banerach wyeksponowane w przestrzeniach miast?

 

5.

Wolno ten artystyczny gest rozumieć dwuznacznie. Może tak, jak powiedział Bralczyk: „A, umieśćmy to na hafcie, umieśćmy to na makatce, umieśćmy to na serwetce i zobaczysz co z twojego protestu zostanie”. Nic nie zostanie! Można też myśleć odwrotnie.”[4] Wówczas działania Drożyńskiej mogą zostać potraktowane jako akt nadania męczącemu przekazowi, ogólnie ważnej mocy. Wyodrębnianiem tego co ważne i dzięki wyabstrahowaniu, podniesieniu go do do rangi mott i prawd. Jakże inaczej (i bezpieczniej) zabrzmi wówczas nawiązujące – a może już nie – do gangsterskich porachunków w Krakowie hasło „Człowieka pomścimy”.

Malina Barcikowska

 

Wystawę „Po słowie” można było zobaczyć w Bunkrze Sztuki w Krakowie w 2011 roku.

 


[1] Wszystkie cytaty dotyczące wypowiedzi pisarza, pochodzą z wywiadu zamieszczonego pod następującym linkiem: http://wyborcza.pl/magazyn/1,143555,17567560,Arturo_Perez_Reverte_Nadchodzi_nowy_swiat__Burzy.html

[2] Monika Drożyńska „Po słowie”, Kraków 2011, s.16

[3] j.w., s.48

[4] j.w., s.52

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.