W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Po całodziennym obcowaniu, współżyciu, a nawet chędożeniu z książkami, czasopismami, gazetami, kserokopiami, wydrukami, notatkami, zapiskami, zeszytami, brulionami tudzież innymi nośnikami i wehikułami tekstów lubię sobie wieczorem zasiąść przed komputerem i pobuszować po interenecie, iżby dla odmiany co nieco poczytać. I nie uwierzycie, nigdy się nie zawodzę! Zawsze coś odmiennego od dotychczasowego, też przecież niezgorzej dziwacznego, znajduję. Pomysłowość ludzka jest bowiem różnorodnej natury, bogata w kwiaty i owoce wszelkiego rodzaju.

Takie też kwiaty i owoce – końcowe odcinki pędów roślin, o gęsto skupionych, silnie przeobrażonych liściach, często barwnych, będące organami rozmnażania płciowego oraz wytwory zalążni słupka kwiatowego, organy roślin okrytozalążkowych osłaniających i rozsiewających nasiona – znajduję na przykład na stronach „Rzeczypospolitej” w artykule Krzysztofa Masłonia Pisarz w krainie duchów z października 2008, z licznymi i wielce znamiennymi odwołaniami do tekstu Dwie Polski, obie ułomne Rafała Ziemkiewicza z września tegoż roku.

Oto znów powraca nieśmiertelny problem braku „realistycznego opisu naszej rzeczywistości”. A jakże mógłby on nie powracać, kiedy problem to nieśmiertelny? Gdyby tak stał się nagle po diable śmiertelnym, po czym umarł, nie byłoby ani problemu, ani kwestii jego nieśmiertelności. A tak – borykamy się. Bo też jakbyśmy się mieli nie borykać, kiedy borykamy się z samymi pojęciami „realistyczny opis” tudzież „nasza rzeczywistość”?

„Realistyczny opis”? Czyli zgodny z rzeczywistością, z faktami, oparty na trzeźwym osądzie, zdrowym rozsądku? Toż od niepamiętnych już czasów nieobce nam jest podejrzenie, iż „zgodność z rzeczywistością”, „nagie fakty”, „trzeźwy osąd” oraz „zdroworozsądkowe” kategorie egzystują w naszym słowniku na prawach czegoś w rodzaju „metafizycznych straszydeł”, jak je ładnie określił William James. Czyli egzystują prawem kaduka: przez zasiedzenie, przyzwyczajenie, umysłową ramolkę, krytyczną inercję, zanik refleksji tudzież ogólną myślową bezwładność. Jako „oczywiste” i „powszechnie obowiązujące” nie podlegają jakiejkolwiek krytycznej rewizji. Tymczasem „takiego oczywistego świata nie ma wcale”, jak mówi Poetka, a Uczony dopowiada: „Właśnie oczywistość należy sprawdzać przede wszystkim”. A przecież Szymborska i Sławiński to nie byle kto, aby ich opinie puszczać sobie ot tak, mimo uszu, uczciwie ich nie przemyślawszy.

Chyba że w powyższym fragmencie „realistyczny opis” został użyty w znaczeniu konwencji literackiej? Ale wtedy należałoby przyjąć do wiadomości także istnienie „konwencjonalnej rzeczywistości”, a wtedy „realistyczny opis” byłby po prostu konwencjonalnym opisem konwencjonalnej rzeczywistości, co by nam mówiło jeszcze mniej o tym, o czym właśnie chcieliśmy się dowiedzieć.

Rzeczywistość czy jej opis, konwencjonalny czy realistyczny, ale atłasowa czapeczka ze srebrnym kutasem na czubku dla tego, kto zgadnie, czym owa „nasza rzeczywistość” miałaby faktycznie być.

Rzeczywistość, jak wszystko na to wskazuje – czyli jak wskazują mądrzejsi ode mnie – albo jest jedna, lecz rozmaicie postrzegana, albo jest sumą indywidualnych perspektyw, której to sumy nikt nie jest w stanie ani ogarnąć, ani tym bardziej opisać.

Wprawdzie ci, którzy posiadają bardzo skąpą wiedzę o fortyfikacjach i mylą często rawelin z półszyjkiem, chociaż są to rzeczy zgoła odmienne, mogą powiedzieć, że chodzi przecież o tę rzeczywistość, „w której żyjemy”. Niby racja. Ale przecież każdy żyje jakby w innej rzeczywistości, tj. w swojej własnej. Toż gdybym żył i umarł – albo i rzeczywiście umarłem – w rzeczywistości cudzej, to nawet by mnie to specjalnie nie obeszło. W swoim świecie nadal byłbym zdrów i cały.

Chyba, że chodzi o rzeczywistość, w której wszyscy naraz i za jednym zamachem żyjemy, innej nie znając. Ale wtedy rodzi się pytanie: po co (i jak!) realistycznie opisywać rzeczywistość, którą bardziej nawet niż realistycznie doznajemy wszyscy na co dzień?

Zawsze mi się zdawało, że tylko indywidualna perspektywa, osobisty, wyjątkowy, niepowtarzalny sposób oglądu świata nadaje sens jego – realistycznemu czy nie – opisywaniu. Tylko wtedy ma jakiekolwiek znaczenie dla czytelnika, kiedy mówi mu nie o tym, o czym ten już wie.

„Rzeczywiste dla świadomości jest to – pisze Buczyńska-Garewicz w książce o Jamesie ­– co dla niej ważne, co wiąże się z jej uczuciami, potrzebami i życiem. Rzeczywistość jest rzeczywistością psychiczną, rzeczywistością przeżyć” i choć jako taka „fizycznie” nie istnieje, to „przecież realnie określa realny sens życia”, jak to z kolei ujmuje Stanisław Balbus.

A skoro „rzeczywistość jest rzeczywistością przeżyć”, a przeżycia te „realnie określają realny sens życia”, nie ma w zasadzie nierealistycznego opisu rzeczywistości – każdy tekst literacki jest bowiem zapisem doświadczania świata.

Jak opisuje swoją „rzeczywistość przeżyć” Krzysztof Masłoń?

„Olga Tokarczuk mizdrzy się”, a Nagrodę Nike otrzymała „za swą najgorszą książkę Bieguni, w której nie może klarować się w zdaniu po zdaniu jedna myśl (to cytat z wypowiedzi pisarki), bo tej myśli nie ma”, jako że jest to książka „dokładnie o niczym”.

Januszowi Andermanowi zaś „zdarzyło się obecnie popełnić niewiarygodnego wręcz knota (chodzi o powieść To wszystko), przy którym poprzedni knot Cały czas jawi się jako bez mała arcydzieło”, albowiem „co w Całym czasie było na swój sposób świeże, przewrotne i inteligentne, jest już tylko cyniczne, odpychające, ekshibicjonistyczne”.

„Tokarczuk Polska nie interesuje, Anderman Polski nie rozumie, Pilch jest nią zrozpaczony i z rozpaczy tej napisał Marsz Polonia”, książkę nie tylko politycznie chybioną, ale i mało śmieszną.

Życzliwszym okiem autor spogląda za to na ostatnie propozycje Macieja Rybińskiego, Rafała Ziemkiewicza i Bronisława Wildsteina, jako że ci przynajmniej próbują dać „realistyczny opis rzeczywistości”, pisząc o polityce, władzy i Polsce.

A tak w ogóle to „polski literacki mainstream pogubił się całkowicie”, toteż „zwracać należy uwagę na prozę skromną, nieaspirującą do zbawiania ani nawet naprawy Rzeczypospolitej, ale wymierzającą jej czy choćby przysłowiowej «małej ojczyźnie» sprawiedliwość”. (Atłasowa czapeczka ze świńskiego ucha dla tego, kto mnie oświeci, w jakim to przysłowiu występuje „mała ojczyzna”).

Czy traktując tak polską rzeczywistość literacką autor oddał jej sprawiedliwość? Czy ją realistycznie opisał? Na to odpowiedzi nie znam. Bo co ja tam mogę wiedzieć o polskiej rzeczywistości, skoro moja własna – bogata w kwiaty i owoce wszelkiego rodzaju – jest dla mnie odwieczną zagadką.

Grzegorz Tomicki

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.