Drukuj

Muzyka bywa inspirowana różnymi bodźcami – nierzadko osobistymi, ale często też wymyślnymi impulsami. Dziś możemy powiedzieć, że widzieliśmy (i słyszeliśmy!) w sztuce już wiele: od tragedii greckiej, przez opery tragiczne i komiczne, operetki i musicale, na sztuce tzw. „współczesnej” kończąc. Co jednak najczęściej było natchnieniem dla kompozytorów owych dzieł? Myślę, że wśród wszystkich innych inspiracji, zawsze najpopularniejsza była miłość.

Nie jest tajemnicą, że kolejne epoki w sztuce były nastawione wobec siebie opozycyjnie: gdy jedna opiewała Boga, kolejna odwracała się od religii, by następna znów przyniosła dzieła na cześć i chwałę Pana… Jednakże inspiracje miłosne towarzyszyły twórcom nieprzerwanie, bez względu na orientację epok względem sacrum i profanum. I o ile w epoce baroku, klasycyzmu, romantyzmu i kolejnych obecność tematu nie dziwi, to w średniowieczu może być pewnym zaskoczeniem. Właśnie dlatego wiosną, kiedy wszystko budzi się do życia (kiedy zakochać się, jak nie teraz?) tekst będzie właśnie o miłości. W muzyce. W starożytności i w średniowieczu.

 

STAROŻYTNOŚĆ

W starożytności muzyka była pojęciem synkretycznym. Wplatano ją w każdą dziedzinę sztuki – od epiki, przez lirykę i dramat, aż po malarstwo i, oczywiście, taniec. Zazwyczaj wszystkie wydarzenia, opowiadania czy mity przedstawiane były z towarzyszeniem melodii śpiewanej lub przygrywanej na instrumencie.

Muzyka występowała się we wszystkich ośrodkach, w których kształtowała się ówczesna kultura. Obejmowała wiele tematów: od religijnych czy obrzędowych, po codzienne – w tym także i te miłosne. Choć zachowało się bardzo mało zapisków z tamtych czasów, pozostałości wzmianek miłosnych w muzyce można doszukać się w kulturze starogreckiej i żydowskiej. Są to przede wszystkim Psalmy Dawida, świeckie śpiewy żydowskie, liryka grecka oraz poezja miłosna (oparta na miłości homoseksualnej) Safony z wyspy Lesbos.

Także kultura grecka ściśle związana była z muzyką. Świadczy o tym chociażby powiązanie jej z igrzyskami olimpijskimi czy mitologią grecką – z Apollonem oraz dziewięcioma Muzami opiekującymi się poszczególnymi gałęziami sztuki. Duże odzwierciedlenie motywu miłosnego można także znaleźć w starożytnym micie o Orfeuszu, opowiadającym tragiczną historię miłości herosa Orfeusza do Eurydyki.

 

ŚREDNIOWIECZE

W Średniowieczu natomiast motyw miłości w muzyce konkurował z ówczesnymi poglądami teologicznymi. Na początku epoki Kościół stanowił centrum zainteresowania, a rozważania inne niż religijne były pogardzane, a wręcz niedopuszczalne. Zakazywano ludności słuchania muzyki świeckiej, zaś wykonywanie tego rodzaju utworów przez kobiety postrzegano jako przejaw prostytucji. Jednak muzyka świecka istniała nadal jako nieodzowny element sztuki, nawet wtedy, gdy była tępiona.

Motyw miłości w sztuce średniowiecza miał swój początek w muzyce dworskiej, a konkretnie w pieśni rycerskiej – chanson de geste. Do gatunku tego należy m.in. legenda celtycka o Tristanie i Izoldzie, opowiadająca o losach pary młodych kochanków. Temat miłosny można odnaleźć także w twórczości trubadurów, truwerów i minnesingerów.

Niestrudzonym piewcą miłości był trubadur Bernart de Ventadorn, twórca jednej z najbardziej lubianych w ówczesnej Europie pieśni – Pieśni skowronka, która cieszyła się popularnością przez ponad dwieście lat! Trubadurzy tworzyli na dworach możnych uwielbiających wytworną rozrywkę. De Ventadorn przebywał na dworze Eleonory Akwitańskiej i to tam właśnie napisał pieśni o wyidealizowanej miłości do zamężnej damy szlachetnego rodu. Szczyt świetności trubadurów przypadł na okres XII i XIII wieku.

Spadkobiercami trubadurów stali się truwerzy z Basenu Paryskiego, którzy, podobnie jak trubadurzy, specjalizowali się w pieśniach o tematyce miłosnej. Jednym z ich przedstawicieli był Adam de la Halle – autor Gry o Robinie i Marion – historyjki o miłosnych perypetiach wieśniaka i pasterki.  Tym samym artystę tego można by niejako określić mianem „pradziadka musicalu”.

Twórczość truwerów była jednak bardziej zróżnicowana niż muzyka trubadurów. Niektóre pieśni ulegały bowiem wpływom muzyki ludowej, inne zaś przypominały nieskomplikowaną muzycznie litanię. Taki właśnie charakter posiadały chansons de toile, czyli opowieści o nieszczęśliwej miłości, najczęściej zakończonej tragicznie. Tworzyły one kunsztowne formy, m.in. virelai i rondo.

Kulturę dworską w średniowieczu zdominowała Francja, z której następnie czerpała inspirację cała Europa. Trendy te dużą popularność zyskały również w Hiszpanii, gdzie przy współudziale kastylijskiego króla Alfonsa X Mądrego powstał zbiór aż 450 pieśni, zatytułowany Cagitas de Santa Maria. Istnieją zasadne podejrzenia, że zamiast Matki Boskiej chodziło wówczas o postać damy i pierwotnie były to pieśni o miłości dworskiej. Zabieg podobny do tego z Cagitas de Santa Maria stosowano w tamtym czasie dość często.

Sztuka niemiecka wieków średnich również słynęła z utworów miłosnych. Głównym tematem było tam jednak małżeństwo. Wraz z poślubieniem przez cesarza Fryderyka I Barbarossę burgundzkiej księżniczki Beatrycze, na dwór cesarski przybył truwer Guiot de Provins, który, dzięki swym pieśniom, doczekał się następców zwanych minnesingerami. Nurt ten osiągnął apogeum w twórczości Walthera von der Vogelweide oraz Tannhäusera, a następnie pojawił się także w… operze Wagnera!

Na Półwyspie Apenińskim natomiast bujny rozwój poezji nastąpił w XIV wieku. Z dialektu toskańskiego Dante i Petrarka stworzyli język literacki, jednakże – w odróżnieniu od francuskich poetów-kompozytorów – nie układali muzyki do swych wierszy. Pomimo tego, powstało jednak wiele rodzajów pieśni, z których contrati zawiera świeckie dialogi miłosne.

Tematyka miłosna miała swoje odzwierciedlenie również na czternastowiecznym dworze burgundzkim. Mimo, iż większość z dzieł napisanych w Burgundii należy do muzyki poważnej, można tam znaleźć pojedyncze pieśni miłosne napisane za czasów księcia Filipa Śmiałego i Ludwika Burbona.

Wśród piewców miłości warto wspomnieć również o Gillesie Binchoisie, który należał do burgundzkiej kapeli dworskiej. Komponował on pieśni do wierszy miłosnych układanych przez nadwornych poetów.

Średniowiecze powszechnie kojarzy się w pierwszej chwili z analfabetycznym, ubogim (choć ciężko pracującym) społeczeństwem nękanym przez epidemie śmiertelnych chorób. Nie można jednak zapominać, że pomimo wszystkich trudów codziennego życia ludzie ci również miewali chwile wytchnienia i również… kochali. I miłość ta, tak jak w późniejszych czasach aż po dziś dzień, także znalazła swoje odbicie właśnie w sztuce.

Jowita Opyd

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.