W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Nie da się czytać współczesnej ukraińskiej literatury i nie natknąć się na nazwę Smołoskyp. Smołoskyp to coś takiego jak polskie Biuro Literackie, tylko że kilka lat temu i bardziej. Jak rozdawać karty w literackim świecie Ukrainy?

 

Jurij Andruchowycz opisując sytuację, w której jego formacja pokoleniowa wkraczała w życie literackie powiedział, że debiutowali w społeczeństwie, w którym 90 procent ludzi nie czytało po ukraińsku, a z tych czytających po ukraińsku 90 procent nie czytało literatury pięknej, a z tych z kolei 90 procent nie czytało poezji. Jest w tym pewna doza przesady i trzeba pamiętać, że od tego czasu minęło ponad ćwierć wieku, w czasie którego sytuacja języka ukraińskiego się zmieniła, ale ta wypowiedź oddaje problemy, z którymi boryka się współczesny ukraiński wydawca. Na zjawiska znane dobrze po tej stronie Sanu nakłada się zjawisko zupełnie tutaj nieznane – literatura ukraińska musi konkurować z literaturą rosyjską, a w jednym kraju istnieją równoległe światy i życia literackie – ukraińskojęzyczne i rosyjskojęzyczne. To czyni i tak już karkołomne zadanie wydawania współczesnej poezji  jeszcze trudniejszym. I w tej sytuacji kijowski Smołoskyp radzi sobie świetnie, będąc nie tylko wydawnictwem, ale instytucją kultury.

 

Po nagrody

– Jakiego młodego ukraińskiego poety byś nie czytał, możesz być niemal pewny, że jego nazwisko znalazło się na liście laureatów konkursu Smołoskypu – mówi Zaza Paualiszwili, poeta, laureat corocznego konkursu Smołoskypu. Konkurs jest jednym z najważniejszych wydarzeń ukraińskiego życia literackiego. – Konkurs Smołoskypu jest najlepszym konkursem dla młodych literatów w Ukrainie – mówi Paualiszwili. Wskazuje, że w przeszłości laury zdobywali w nim m.in. tacy znani w Polsce poeci i prozaicy jak Taras Prochaśko czy Serhij Żadan. - Ta lista jest niemal nieskończona. Są na niej niemal wszyscy, którzy coś robią na literackiej scenie Ukrainy, przynajmniej jeśli chodzi o poezję – podkreśla Zaza. Konkurs, o jakim mówi Smołoskyp organizuje od 1993 roku. Mogą brać w nim udział poeci od 18 do 30 roku życia i prozaicy do 35 roku życia. Smołoskyp przyjmuje wszystko – od dramatów przez poezję i prozę po książki dla dzieci. Stawka jest atrakcyjna – laureatom I i II miejsca w kategoriach Poezja i Proza (czasem również w kategorii dramatu i twórczości dla dzieci) wydawnictwo publikuje całą książkę, a utwory laureatów III i IV, a także część nienagrodzonych prac mogą znaleźć się w antologiach Smołoskypu. Z wydaniem książki w Smołoskypie wiąże się też pewna rozpoznawalność, więc jest o co walczyć. Co ciekawe, regulamin dopuszcza dyskwalifikację utworów antyukraińskich, ksenofobicznych, antyreligijnych i szowinistycznych, a także... pornograficznych i zawierających niecenzuralne wyrazy. Mimo to jak zaznacza Jarosława Łytwyn, prozaiczka i laureatka konkursu, wydawnictwo nie ogranicza autorów. – Smołoskyp jest otwarty na eksperymenty i niestandardowe rozwiązania. Dla młodych literatów to bardzo ważne – podkreśla.

 

Do jeziora na ryby

– Nie mniej ważne jest to, że wytwarza się smołoskypowe towarzystwo ludzi myślących podobnie. Młodym ludziom, którzy szukają siebie i swojego miejsca w literaturze i życiu potrzebne są takie miejsca, gdzie mogą zdać sobie sprawę z tego, że nie są z tym sami, gdzie mogą się poznawać, inspirować się nawzajem, zachwycać, tworzyć wspólne projekty i po prostu znajdować przyjaciół. Wydaje mi się, że dla młodych twórców taki wspólny grunt jest niezbędny – mówi Jarosława.

– Smołoskyp cię kocha, ale radź sobie sam – z przymrużeniem oka określa okazywane przez wydawnictwo wsparcie dla swoich autorów Mychajło Żarżajło, poeta i laureat konkursu Smołoskypu. – Smołoskyp nie da ci ryby, ale pokaże ci jezioro, gdzie możesz sobie ryb nałapać – stwierdza Jarosława Łytwyn. – Ogólnie wsparcie dla młodych robi wrażenie. To wydawanie debiutanckich książek, organizacja różnych imprez, to też miejsce, gdzie można się spotkać i pogadać i dużo innych rzeczy – dodaje. Jak wskazuje Zaza Paualiszwili, Smołoskyp  to również wydawnictwo, które przywraca pamięć o zapomnianych kartach ukraińskiej historii literatury. Dużo uwagi poświęca między innymi Rozstrzelanemu Odrodzeniu – niezwykle zróżnicowanemu, przyswajającemu ukraińśkiej literaturze między innymi futuryzm pokoleniu tworzącemu w latach 20. i 30. XX wieku, które w zdecydowanej większości nie mogło w pełni twórczo się rozwinąć, ze względu na komunistyczne represje. Nazwa pokolenia wzięła się stąd, że bardzo wielu jego przedstawicieli zostało zamordowanych lub trafiło do łagrów, gdzie ślad po nich zaginął. – W tym sensie Smołoskyp zasługuje na swoją nazwę – mówi Zaza.

 

Widziane od wewnątrz

Na pytania o działanie wydawnictwa w imieniu Smołoskypu odpowiedział Ołeh Kocarew, poeta i również laureat konkursu wydawnictwa. – Młoda literatura to obok literatury lat 20. i 30. oraz „sześćdziesiątników” (buntujących się przeciwko radzieckiej władzy pisarzy tworzących głównie w latach 60. – przyp. JR) główny kierunek działania Smołoskypu. To absolutnie świadome i strategiczne działanie. Smołoskyp pracuje przede wszystkim nad rozwojem ukraińskiej kultury, nie dla wielkiego zysku. Dlatego wsparcie dla autorów jest bardzo ważne – mówi i wskazuje na to, że pokonkursowe wydanie książki w Smołoskypie daje młodym szansę na zaistnienie, której inaczej mogliby nie mieć, jako że wydanie książki jest dla nieznanego nikomu autora sprawą niełatwą. – Jeśli spojrzysz na najsławniejszych autorów pokolenia 30- i 40-latków zauważysz, że większość zaczynała od nagrody w konkursie Smołoskypu – podkreśla Ołeh Kocarew.

Bycie laureatem to też możliwość uczestniczenia w różnych późniejszych działaniach wydawnictwa. Jak zaznacza Ołeh, autor Smołoskypu może liczyć na finansowe i informacyjne wsparcie promocji swojej pozycji w różnych miastach. Może też razem z innymi autorami wydawnictwa występować na najważniejszych festiwalach literackich Ukrainy, a czasem też za granicą. Wreszcie – laureat lub autor ma możliwość uczestniczenia w corocznych seminariach twórczych w miejscowości Irpiń pod Kijowem. – Raz na rok na parę dni zjeżdżają się młodzi poeci, prozaicy, artyści, dziennikarze, politolodzy, studenci, aktywni młodzi ludzie. Odbywają się okrągłe stoły, performanse, dramy, dyskusje, konkursy, czytania. W nieformalnej atmosferze spotykają się ludzie z różnych regionów, środowisk i kół, to sprzyja nawiązywaniu nowych znajomości, powstawaniu nowych projektów – opisuje Ołeh.

 

Tak jak u nas, tylko że inaczej

Tymczasem problemy, z jakim boryka się Smołoskyp przypominają problemy polskich wydawnictw. – Nie natrafiłem nigdy na precyzyjne i jasne badania dotyczące popytu na współczesną ukraińską poezję. Wszystko jest bardzo umowne. Nakłady są różne, ale praktycznie nigdy nie przekraczają 2000 egzemplarzy. Ostatnio książki lauratów konkursu Smołoskypu miały po 500 sztuk nakładu. Może to jest jakiś wskaźnik. Tak więc sytuacja jest podobna jak w Polsce. Poezja nie jest w społeczeństwie bardzo popularna. Ale da się zauważyć przejawy pewnej mody na poezję w pewnych środowiskach, co prawda raczej w czasie publicznych wystąpień niż w wynikach sprzedaży – mówi Ołeh Kocarew.

Janusz Radwański

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.