W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Literatura

Dział pojemny – zmieści niemal wszystko, co o literaturze napisać można

 

Są czy ich nie ma? To świat, który odszedł bezpowrotnie? Jak powstał? Czy mit założycielski ma w sobie moc? Warto wiedzieć kto mieszkał na terenach Beskidu Sądeckiego i Niskiego „od zawsze”, a kto „dopiero” od kilkuset lat, czyli jest „przybyszem”. No i utarczki ze względu na wyznawaną przez mieszkańców wiarę. To wszystko zależy od człowieka, który wypowiada swoje opinie. W najnowszej książce Antoniego Kroha Za tamtą górą nie znajdziemy jednoznacznych odpowiedzi, ale zetkniemy się z historią, która wprowadza nas w kuluary świata Łemków. Dotyka współczesności. Poznajemy konkretne osoby, które wspominają i jak się okazuje nie zawsze jest to zgodne z tym, co powiedział ktoś inny. Różne wspomnienia? A może różne doświadczenia i one mieszają? Oczywiście trzeba zauważyć, że w to wszystko swój palec obowiązkowo wciska polityka państwa polskiego.

Początek lipca. Pogoda po raz pierwszy od kilku dni przypomniała sobie, że przecież jest już lato. Postanawiam skorzystać z okazji i pójść na przekładaną od dawna wycieczkę do Muzeum Azji i Pacyfiku. Zaraz po wyjściu na ulicę uderza mnie w twarz fala ciepła. „Dobry znak” – myślę. Pogoda definitywnie sprzyja moim planom. Przed budynkiem przy ulicy Solec 24 moją uwagę skutecznie przyciąga kilka rzeźb w hinduskim stylu. Uśmiecham się – nie byłoby wątpliwości, że trafiłam pod właściwy adres, nawet gdybym jakimś cudem przeoczyła rzucające się w oczy wejście utrzymane w orientalnej stylistyce.

„Gdziekolwiek bym pojechał, zawsze zabiorę tam siebie. To, co egzotyczne, zaczyna się za rogiem. Rzeczywistość jest wszędzie”.
Michał Cichy, Pozwól rzece płynąć

Do Rumunii wybraliśmy się w zeszłym roku, z zaprzyjaźnioną rodziną w dwa samochody, zastanawiając się co też na miejscu zastaniemy? Rożne opinie i stereotypy krążą o tym kraju, czy to na temat cygańskich koczowisk czy stanu dróg... W każdym razie jest tam mnóstwo rzeczy wartych zobaczenia, więc czemu nie spróbować! Wyjechaliśmy z Krynicy i przez Słowację i Węgry dotarliśmy do granicy z Rumunią. I tutaj rzecz już w Europie schengeńskiej zapomniana: kolejka do kontroli. Na szczęście tłumów wielkich nie było i w godzinę było po sprawie. Do noclegu jeszcze 160 km, co prawda jest już po południu, ale chyba damy radę zobaczyć pierwszy punkt programu. Po drodze do zaklepanego noclegu, w rumuńskim okręgu Marmarosz (Maramureş), górzystej krainie na północy tego kraju (przed II Wojną Światową graniczącej z Polską), jest wieś o nazwie Săpânţa (wymawia się „sepynca”). Chociaż sama wieś nie różni się wiele od okolicznych, to ściągają do niej tłumy turystów, czasem ciężko przejechać samochodem, nie mówiąc o parkowaniu. Wszyscy ci turyści chcą zobaczyć obiekt absolutnie unikatowy w skali Europy, a pewnie i świata – Wesoły Cmentarz (Cimitirul vesel). My też chcieliśmy.

Kiedy piszę ten tekst, czytam wiadomość o wspólnej konferencji państw Europy Środkowej i Chin, na której przedstawiciel polskiej strony wystąpił po polsku, ale zapomniał zgłosić potrzebę tłumacza, w związku z czym większość delegatów nic nie zrozumiała z jego wystąpienia. Cała sytuacja wywołała głęboką konfuzję wszystkich zebranych, z wyjątkiem strony chińskiej – chiński tłumacz, pomimo że sam kompletnie nic nie rozumiał z polskiego tekstu, postanowił najzwyczajniej w świecie zmyślać i improwizował własne przemówienie. Nie czas teraz na znęcanie się nad słowiańską prowizorką oraz podawanie nazwisk, każdy sobie zresztą sprawdzi, choć złośliwie mogę strzelić w ciemno, że – znając tego akurat tego polskiego referenta – przemówienie improwizowane stało na wyższym poziomie intelektualnym i było składniejsze niż oryginalne. Ale ma być o Chinach, więc będzie – o tym jak działają tutaj słowa, słowa, słowa. Yu Hua, współczesny chiński pisarz, w zbiorze esejów Chiny w dziesięciu słowach za jedno z najważniejszych słów opisujących Chiny uznał „bujanie”. „W legendarnym skeczu sprzed kilku lat pt. Sprzedawanie kul Zhao Benshan, najsłynniejszy chiński komik, z impetem wprowadził „bujanie” do powszechnego użytku: