W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Zespół Projekt Volodia, grający w nowych aranżacjach piosenki Włodzimierza Wysockiego, usłyszałem po raz pierwszy podczas koncertu w Lęborku w listopadzie 2011. Znakomicie zagrana muzyka z dobrym pomysłem. Grupa jest znana, ale powinna być jeszcze bardziej. Z dwoma muzykami, Januszem Kasprowiczem (bas, wokal) i Robertem Gawronem (banjo, gitara flamenco, lutnia) rozmawiałem bezpośrednio po koncercie - o pomyśle, idei i planach na przyszłość.

S.P.: Powiedział Pan, jeszcze na scenie, że muzycy wywodzą się z różnych zespołów i grali wcześniej różne rzeczy.

J.K.: Tak, niektórzy z nas wyszli z ciężkich brzmień, z flamenco i innych nurtów. Okazało się, że spotykamy się w temacie Projektu Volodia i to działa. A jednocześnie każdy wnosi coś swojego do brzmienia.

S.P.: Aranżacje są dosyć nietypowe, to znaczy zrobiliście to na wiele instrumentów, brzmi trochę inaczej niż brzmiał Wysocki.

J.K.: Takie było założenie.

R.G.: Spotykamy ludzi, którzy pytają nas jakie są wpływy, nawet dzisiaj tak było, niektórzy czasem szukają jakiegoś wykonawcy. Niejeden z początku myślał, że to będzie taki Stachura studencki, wyciągnięty sweter, gitara i tak dalej. Po koncercie porównują nas raczej do Toma Waitsa.

S.P.: Chciałem właśnie spytać o Waitsa z powodu image'u lidera.

J.K.: Zdecydowanie się od tego nie odżegnujemy. Wpływ Waitsa jest spory, starałem się to jakoś połączyć, bo uważamy, że charakter Wysockiego jest dość podobny. Podobna niezależność, chociaż w innym okresie żyją/ żyli i na różnych biegunach geopolitycznych, ale coś ich łączyło. I to chcemy pokazać.

S.P.: Dochodzą jeszcze inne rzeczy. To banjo nie jest chyba ani z Waitsa, ani z Wysockiego?

R.G.: To daje na tyle urozmaicone brzmienie, że pozwala realizować nasze zamierzenia. U Waitsa też się zdarza coś, co ma podobne brzmienie, ale chodzi o nadanie takiego charakteru, jak my byśmy chcieli. Dwie gitary - albo by złagodziły, albo by się zrobiło coś innego. W połączeniu z innymi instrumentami (na przykład perkusista, który ma zestaw wszystkiego, co znalazł na ulicy), to powoduje, że brzmienie nie jest szablonowe.

S.P.: Macie jakieś recenzje? Co mówi krytyka na to, że gracie solówki gitarowe do Wysockiego?

J.K.: Nie zajmowaliśmy się tym!

R.G.: To jest szokujące pytanie, nie sprawdzamy. Najlepszą recenzją jest, jak po koncercie ktoś nam powie, że myślał, że to właśnie będzie jakieś nie wiadomo co, a tu jest mile zaskoczony, bo nie przypuszczał, że można w ten sposób do takiego twórcy podejść.

J.K.: Naszym celem jest, aby przypomnieć Wysockiego, aby zaszczepić w młodych ludziach wiedzę kto to był Wysocki i chyba udaje nam się to, ponieważ wiele młodych osób dowiaduje się o nim, podoba im się nasze brzmienie i dzięki temu poznają jego twórczość. Mamy więc może jakąś misję?

S.P.: Od kiedy dokładnie zespół istnieje?

J.K.: Pierwszy koncert daliśmy w 2007 roku, potem była roczna przerwa czyli tak naprawdę 2008 roku.

S.P.: Pytania jeszcze z tych literackich z kolei. Co sądzicie o tłumaczeniach Wysockiego? I jak się Wam śpiewa te tłumaczenia.

J.K.: Dobór tłumaczeń jest trudny. Nie pracowaliśmy na jednym autorze tłumaczeń, tylko wyłuskaliśmy utwory, które były tłumaczone przez kilku autorów i wybieraliśmy te przekłady, które nam się wydawały najbardziej śpiewne, żebyśmy mogli pokazać je w taki sposób, aby był jak najlepszy odbiór publiczności. Niektóre utwory, które znajdują się na płycie nawet przetłumaczyliśmy sami. To jest trudny temat, ciężko się tłumaczy poezję, a Wysockiego szczególnie, ponieważ tam była zawsze dwuznaczność.

S.P.: Śpiewacie też w oryginale, rozumiem, że jakoś tam sobie mimo wszystko radzicie, żeby być zrozumiałym między innymi. Stąd drugie pytanie o teksty. Kiedyś rosyjskiego uczyli się wszyscy, teraz nie. Mówicie, że chcecie wyjść do młodych ludzi, przypomnieć im, odświeżyć Wysockiego, a wielu z nich może nie rozumieć rosyjskich tekstów. Czy chodzi o samą melodię tego języka i czy nie macie obaw, że to co śpiewacie po rosyjsku pójdzie w las?

R.G.: Po rosyjsku jest tylko jeden utwór na płycie. Tak wracając do tych tłumaczeń, to wiem, że Janusz w cudzysłowie mówiąc poprawiał. Bazując na tych tłumaczeniach, które już były, tworzył swoje, żeby zaśpiewać właśnie tę piosenkę. Należy w ten sposób to traktować, że tłumaczenia, te które krążą, w dużym stopniu są tylko bazą do dalszego przekazu. Wiadomo, że rosyjski jest mniej popularny obecnie, więc zaśpiewanie po rosyjsku to jest jak zaśpiewanie po murzyńsku. W taki sposób też może się sprawdzać ta jedna piosenka. Natomiast nie jest zaśpiewana tak, jak Wysocki to zrobił, jest to jakby troszeczkę inna wersja. Nie wiem czy śpiewanie na naszym polskim rynku piosenek w oryginale nie jest czasami właśnie taką koniecznością.

S.P.: Skąd wzięliście pomysł na elementy teatralne w czasie koncertu?

R.G.: Podstawą było tworzenie dekoracji, która by nawiązywała do epoki. Wysockiego pokazujemy nie dlatego, że jesteśmy przeciw komunizmowi, czy przeciw tamtym czasom, bo byliśmy za mali, ale dlatego, że jest nadal aktualny. A dekoracje, które robimy i ten magnetofon, który mamy z lat 60. czy 70., samowary, to jest nawiązanie do klimatu epoki. Zamiarem od początku było stworzenie takiego zderzenia tamtej epoki ze współczesnością. Stąd też między innymi mamy takie instrumentarium. Na początku na pewno staliśmy sztywno, czekaliśmy kiedy trzeba będzie się ukłonić, żeby nie zapomnieć. Potem człowiek się już wyluzował. Chyba nie mieliśmy żadnej takiej idei, nie przygotowywaliśmy tego jako specjalnej sztuki teatralnej, aczkolwiek nazywamy to nie koncertem, a spektaklem, ponieważ jest tu bliższy kontakt publiczności z zespołem na scenie. To już nie jest stricte koncert, to nie jest wykonanie paru piosenek na scenie, tylko coś więcej.

S.P.: Płyta wyszła niedawno.

J.K.: 15 września.

S.P.: Czyli następna dopiero za ileś lat?

J.K.: Nie, jest jest projekt, ale już nie Wysocki. Częściowo autorski. Roboczy tytuł ma „Niepokorni”, ale to się zmieni ponieważ nie do końca to będą niepokorni. Będzie Tom Waits, Bob Dylan, Cohen, Timur Mucurajew i będą nasze utwory do twórczości m.in. Bursy i Miłosza oraz nasze własne teksty. Mamy nadzieję, że uda nam się nagrać ten program latem 2012.

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.