Drukuj

Pisaliśmy już o Izbie Pamięci Wincentego Pola na Wyspie Sobieszewskiej, teraz czas na muzeum biograficzne jego imienia. Funkcjonuje jako jeden z oddziałów Muzeum Lubelskiego, mieści się przy ulicy Kalinowszczyzna w Lublinie, w klasycystycznym dworku wzniesionym w końcu XVIII w., ale nie w tym miejscu, w którym usytuowany jest obecnie. Został tu przeniesiony z folwarku Firlejowszczyzna pod Lublinem. W latach 1804–1810 dom był własnością Franciszka Ksawerego Pola, ojca Wincentego. Później sprzedany, powrócił na jakiś czas do rodziny w roku 1860. Dzieje dość skomplikowane, lecz jedno jest pewne – dworek bezpośrednio związany jest z osobą Wincentego Pola, co już samo w sobie daje mu walor autentyzmu.

Dworek przeniesiono na obecne miejsce w końcu lat 60. XX., muzeum otwarto 2 grudnia 1972 r., w setną rocznicę śmierci poety, geografa, krajoznawcy. Muzeum ma dużo uroku. Już na pierwszy rzut oka jest nieźle – typowy polski dworek położony na górce, w środku gościnna sień i to, co chyba kluczowe – przemiła, kompetentna obsługa. Pani kustoszki słucha się z ogromną przyjemnością. Zaczynamy od historii dworu, dziejów rodziny Polów, potem jest o działalności literackiej, naukowej – dużo konkretów, ale i sporo anegdot. Można, na przykład, dowiedzieć się, że popularny dziennikarz sportowy Michał Pol, też jest „z tych” Polów (co uwidocznione jest na wyeksponowanym zaraz przy wejściu drzewie genealogicznym).

Dużo jest zdjęć, portretów, rękopisów. Są pierwodruki utworów poety i przedmioty osobistego użytku. Jest też pokazana jego działalność na niwie geografii i krajoznawstwa – nie zapominajmy, że był twórcą pierwszej w Polsce a drugiej w Europie katedry geografii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Stąd między innymi bogata kolekcja globusów – są egzemplarze zabytkowe i współczesne, są globusy nieba, jest nawet taka ciekawostka, jak globus wielościenny (niekulisty).

Miłośnicy sztuki znajdą tu też coś dla siebie – choćby ilustracje i obrazy wykonane przez zaprzyjaźnionego z Polem Juliusza Kossaka. Całości dopełniają stylowe meble i piękny, klimatyczny piec. Jest też miejsce na wystawy czasowe, a przez trzy lata (1999-2002) gościły tu zbiory Muzeum Czechowicza.

Podsumowując – jest klimatycznie, ciekawie, jest coś, co powoduje, że chce się sięgnąć po teksty Pola, zacytować choćby Pieśni Janusza:

Piękna nasza Polska cała,
Piękna, żyzna i wspaniała,
Wiele krain, wiele ludów,
Wiele stolic, wiele cudów,

[W. Pol]

Więc jeśli będziecie w Lublinie, oprócz starówki (a na niej Muzeum Józefa Czechowicza) i zamku, zobaczcie też Muzeum Wincentego Pola – moim zdaniem warto.

Dorota Ryst

 

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.