Drukuj

- As a head of our dormitory, my roommate is very responsible.

Pytam: ale że jak? Twoja współlokatorka administruje całym akademikiem? I tu okazało się, że nie chodzi o administrowanie akademikiem, ale o „administrowanie pokojem”, czyli coś nieprzetłumaczalnego ani na angielski język studencki, ani na polski. Tak jest, chińscy studenci mieszkający w akademiku muszą wyznaczyć jedną osobę z pokoju, która jest za pokój odpowiedzialna.

Ale to nie jedyna funkcja, którą mogą spełniać w chińskiej kulturze studenckiej, która wydaje się dużo bardziej uporządkowana od naszej. Owszem, my też mamy przewodniczących grupy studenckiej. Ale czy mamy wiceprzewodniczącego? Czy mamy osobnego studenta odpowiedzialnego za sprawy nauczania, a osobnego za dyscyplinę? Tak jest: „I am a commisary in charge of studies”. „I am a commisary in charge of discipline”.

Nawet w kulturze studenckiej, która wydaje się nam, Europejczykom, czymś absolutnie egalitarnym, pobrzmiewają echa konfucjańskiej hierarchii, porządku, gdzie każdy ma swoje miejsce. Nie tylko zresztą w grupie studenckiej. Także relacje starszych i młodszych studentów. Mnie, osobie która ponad dziesięć lat spędziła onegdaj w harcerstwie, jako zwykły harcerz i jako instruktor, przypomina to jako żywo relacje w skautingu, harcerstwie. Choć Chiny są jednym z niewielu krajów na świecie gdzie skautingu nie ma. Natomiast podobny rodzaj siostrzano-bratersko-mentorskich relacji między studentami o różnym stażu ma swoje odzwierciedlenie nawet w języku. Chińczycy mówią: 师姐, 师妹, 师兄, 师弟 (shijie, shimei, shixiong, shidi), czyli: „starsza siostra / siostra aspirantka”; „starszy brat / młodszy brat aspirant”). I rzeczywiście, gdy obserwuje się ich aktywności w mediach społecznościowych, to co „starsze siostry / bracia” robią dla młodszych, ma się wrażenie pewnej opiekuńczej relacji, odpowiedzialności za wprowadzanie nowych studentów, którzy pierwsze miesiące spędzają poza domem rodzinnym, w świat uniwersytetu. Jest też wszakże druga strona medalu, okazuje się, że czasem młodzi młodsi studenci / studentki boją się zwrócić uwagę swoim starszym braciom / siostrom, gdy ci sprawiają problemy (np. głośno rozmawiają do późna, bo nie chodzi o imprezowanie w akademiku, picie czy przyjmowanie innych substancji – jeśli już mają miejsce takie czynności, to musi się to dziać poza murami uniwersytetu). To było dla mnie prawdopodobnie największe zaskoczenie – nie to, że studenci piją dużo mniej alkoholu, że nieco inaczej spędzają czas wolny (którego, przez bardziej zapełniony plan zajęć, nie mają znów tak wiele). Zaskakujące było raczej to, że hierarchia nie tylko występuje na linii nauczyciel-student, a student-student.

Na marginesie, mówiąc o tej pierwszej relacji, nauczyciel przyjeżdżający z zachodu ma pozornie łatwe zadanie. Przy czym tylko ze studentami rozpoczynającymi naukę. Z jednej strony, otrzymuje szacunek apriorycznie, należny każdemu nauczycielowi. Z drugiej strony jednak studenci oczekują od niego, jako od przedstawiciela innej kultury, że będzie stanowił odmianę od typowych zajęć z chińskimi nauczycielami. Tym bardziej że niektórzy z nich z filmów amerykańskich wynieśli przeświadczenie, że każdy jeden człowiek z zachodu musi być cool oraz easy going. Ważne jest więc znalezienie balansu pomiędzy daniem im czegoś innego, a robieniem tego co należy, czyli uczeniem przedmiotu i wymaganiem by studenci pracowali nad wiedzą i umiejętnościami. Osobiście zauważyłem, że podchodzenie do studentów w mniej chłodny, zdystansowany sposób, w sposób bardziej zindywidualizowany (choć nie jest to łatwe w klasie o liczebności ok. 50 osób) zyskuje ich sympatię, i to jest ta różnica którą można stanowić. Jednocześnie dając im do zrozumienia, że jest to środek, w pierwszej kolejności, do wykonania razem konkretnej pracy, a nie do tego, by się zakumplować z kimś z zagranicy. Poddanie się stereotypowi, że nauczyciel z zachodu jest zawsze cool  i wyluzowany do niczego nie prowadzi. Zresztą, jest się tu po to, by raczej przełamywać stereotypy i poszerzać horyzonty, a nie potwierdzać utarte i nierealistyczne przekonania.

Niezależnie od wszystkiego, studenci pierwszego roku na chińskim uniwersytecie to często jedni z najbardziej entuzjastycznych, głodnych wiedzy i sumiennych uczniów jakich można sobie wymarzyć. Czasem bardziej pewni siebie, częściej nieco zahukani. Jedną z zasad uczenia w chińskiej klasie – pewnie nie tylko chińskiej - jest to, że często to nie najbardziej wyszczekany student ma najwięcej ciekawego do powiedzenia. Wyzwaniem jest wśród pięćdziesięciu osób wyłuskać tych, którzy rzeczywiście myślą i myślą ciekawie, ale nigdy tego nie zdradzą sami, przytłoczeni przez bardziej przebojowych kolegów i koleżanki (o tym jak ważne we współczesnych Chinach jest rozpychanie się łokciami pisałem już wcześniej).

Tak czy siak, studenci trafiają na kampus pełni nadziei, trzymani wcześniej „pod kloszem” przez rodziców (ale także przez system). Jak powiedział mi jednak jeden z kolegów z Ameryki, „mądrzeją szybko”. Często to „mądrzenie” idzie w dobrą stronę, stają się bardziej pewni siebie, porzucają chorobliwą nieśmiałość. Czasami „mądrzenie” oznacza poddanie się wyścigowi szczurów, zafiksowanie nie na zdobywaniu wiedzy, poszerzaniu horyzontów, a na wynikach – u studentów ze starszych lat widać nierzadko więcej kombinatorstwa, podejścia: „jak zrobić jak najlepszy wynik, a się nie narobić”. Niezależnie od wszystkiego, obserwowanie w jaki sposób młodzież z zupełnie innej kultury wchodzi w tzw. dorosłość jest jednym z najciekawszych doświadczeń kulturowych jakie można sobie wyobrazić. A to co się dzieje z opuszczającymi mury uniwersytetu dwudziestokilkulatkami -  zmaganie z coraz bardziej przepełnionym rynkiem pracy, oczekiwaniami starszego pokolenia, które nie tyle nie potrafi, co często nawet nie próbuje zrozumieć ich potrzeb – pokazuje jak niewiele dzieli problemy chińskich i, na ten przykład, polskich dwudziestokilkulatków.

Jakub Sajkowski

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.