W cieniu tragedii – Jeanne Hébuterne
Tę część życia krótkiego, zaledwie dwudziestojednoletniego życia francuskiej artystki znają wszyscy. Niewiele osób pamięta jednak, że chociaż nigdy nie dorównała sławą swojemu ukochanemu, a jej przedwczesna śmierć sprawiła, że jej talent nie mógł w p...
O tym jak startować w konkursach poetyckich
×

Wiadomość

Failed loading XML...
Miasto 44

Z przeminięciem epoki filmów – „gigantów” z tysiącami statystów, strojów i rekwizytów skończyło się także na dłuższy czas polskie kino historyczne dużego formatu. Od niedawna jednak coraz wyraźniej widać chęć, zmierzenia się we współczesny sposób z tym obszarem. Dyskutuje się o nowej ekranizacji Krzyżaków. Z dość marnym efektem nakręcono filmy o Hansie Klossie i obronie Westerplatte. Nieco lepsze, choć nadal dalekie od ideału były obrazy poświęcone nietkniętym wcześniej tematom: Bitwie Warszawskiej i Zbrodni Katyńskiej. Zrealizowano też fatalną, międzynarodową produkcję o Bitwie pod Wiedniem. W tej sytuacji było oczywiste, że prędzej czy później doczekamy się filmu o Powstaniu Warszawskim.

Zaznaczę na wstępie, że pisałem i starałem się oglądać, bez patriotycznego zaplecza, jakichś supozycji deformujących obraz. Obejrzałem film, który chcę ocenić (o ile to możliwe) jako film, a nie jako pokarm dla narodowo-sentymentalnych uniesień. Zgadzam się też z opiniami, że jest to jeden z najlepszych polskich obrazów w roku 2014, krytyczne uwagi, które zawarłem poniżej nie zmieniają tej wyjściowej tezy.

Efekty specjalne górują zdecydowanie nad większością użytych w innych polskich produkcjach. Scenariusz jest nieźle przemyślany, mieści zarówno odpowiednią dawkę historii, jak i komercyjnych chwytów mających wpłynąć na oglądalność. Aktorzy, co także nie jest regułą, wypadają naturalnie i przekonująco. Poprawność polityczna nie odcisnęła się w żaden sposób na scenariuszu.

Bez wątpienia Komasa inspirował się jednym z klasycznych modeli horrorów. Grupa bohaterów w „opuszczonym domu na odludziu” jest atakowana przez siły o demonicznym charakterze i pomimo rozpaczliwych prób ratunku, po kolei giną.

Gdzie widać wspomniane niedoskonałości? Zacznę od kiczu. Piosenka Nie płacz kiedy odjadę nie jest dobrym pomysłem, zwłaszcza jako otwarcie. Jeszcze gorzej wypada wykorzystanie utworu Czesława Niemena. Bohater uciekający pod ostrzałem, w zwolnionym tempie, między gęsto przelatującymi pociskami, przy piosence Dziwny jest ten świat – niewypał. Największą wpadką jest scena, w której On i Ona zaczynają się nagle całować w samym centrum ostrzału, a kule zataczają wokół nich spirale i korkociągi. Grafomania, notka z różowego pamiętnika egzaltowanej trzynastolatki, nie w porządku wobec widza. Wpadek jest więcej, ale żadna na szczęście nie jest tak rażąca, jak wspomniane, a dzieło nie zawaliło się pod ich ciężarem.

Komasa prowadzi swoich bohaterów przez wybrane, najtragiczniejsze epizody Powstania, chcąc prawdopodobnie pokazać je całe. Różnie się udaje, gdyż Powstania niewiele tam widać. Bohaterowie są ranni, ale zwykle nie widzimy walk, w których odnieśli rany. Są złamani psychicznie, ale nie widzimy sytuacji, które ich złamały. Większość akcji to zaplecze, szpitale, cywile, kanały, płacz, strach, ruiny, ewakuacje, trupy – niezupełnie wiadomo, kto ich wszystkich tak „urządził”. Realia były makabryczne, jednak twórcy przesadnie wyśrubowali zawartość klęski w klęsce. Jednostajna, monotonna porażka osłabia dramaturgię. Samo miasto pokazywane jest najpierw jako zespoły pięknych budynków, chwilę później jest sterta ruin. Poza bombardowaniem szpitala nie ma momentów przejścia. Żaden element narracji nie wyjaśnia tej gwałtownej zmiany „Paryża Północy” w „miasto ruin”.

Film lokowany jest wysoko w rankingach. Dlaczego piszę o tych wadach? Dlatego, że pojawił się przedsmak naprawdę dobrego kina. Chociaż więc jest to jedno z czołowych osiągnięć wspomnianego nurtu historycznego, pozostaje pewien niedosyt. Miasto 44 jest świetne, ale na owym tle. Przy szerszym spojrzeniu jest to film zaledwie przyzwoity, a przy obrazie tak ważnym – przyzwoicie to za mało. Tematy tak wymagające wydają się jeszcze przerastać możliwości naszego kina. Miasto 44 warto jednak zobaczyć. Może to jutrzenka – pozwala wierzyć, że doczekamy się w końcu dobrego filmu o dywizjonie 303 lub nowej ekranizacji Krzyżaków. Szanse wyraźnie rosną.

Sławomir Płatek

 

Tytuł: Miasto 44 (2014)
Scenariusz i reżyseria: Jan Komasa
Zdjęcia: Marian Prokop
Muzyka: Antoni Komasa-Łazarkiewicz
Występują: Józef Pawłowski, Zofia Wichłacz, Anna Próchniak, Antoni Królikowski, Maurycy Popiel, Filip Gurłacz
Polska premiera: 19 września 2014

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.