Opinie o książce:

Grzegorz Tomicki – felieton na łamach czasopisma Twórczość:
„Ale biorę tę książeczkę do rąk – bo boję się tylko siebie – i z wrodzonego poczucia przyzwoitości, uczciwości i obowiązku czytam. Czytam i czuję – o dziwo – że oto nareszcie ktoś mi dogadza, a nie ja komuś. Kto by się spodziewał, że ta Izyda Modrakis w tym pyszczku coś mi takiego przyniesie. (…) Rzadko zdarzają się takie okładki. I rzadko zdarzają się takie wiersze. To lubię”.

Całość można przeczytać na stronie Twórczości TUTAJ

Profesor Edward Balcerzan o tomiku (ze świadomością podwójnej tożsamości 😉 ):
„Przed godziną czytaliśmy, Bogusława Latawiec i ja, Pani tomik. Czytała żona, ja słuchałem. Od dawna nie spotkaliśmy poezji Młodego Autora/Młodej Autorki – tak świeżej, pomysłowej, nieprzewidywalnej, a jednocześnie wytwarzającej własną Logikę, która czytelnika pozyskuje i… dyscyplinuje! Język poetycki został już ukształtowany, uzyskał własną tożsamość, która nie ogranicza różnorodności. Groteska, hiperbola, ironia, a najistotniejsze – znajdowanie inspiracji poetyckiej w doświadczeniu codziennym: w piszczeniu rur kanalizacyjnych, w nadmiarze ubrań, w elektryczności, w obyczajach religijnych, w wiedzy o materii. Czekamy na nowe wiersze. Trzymamy kciuki. BL i EB”

Leszek Żuliński o tomiku (fragment):

(…) Co? Nie zrozumieliście? A niby po co mieliście zrozumieć? Istota wiersza introwertycznego bywa właśnie taka. Poza tym przeczytaliście przed chwilą, że są inne światy. Cały ten nasz reizm, konkret, komunikatywność to jedna sprawa, ale przecież wspomniany wyżej introwertyzm chodzi innymi ścieżkami. Dziadek Freud nazywał to mianem id, czyli głęboką studnią naszego – za przeproszeniem – jestestwa. Bytem wewnętrznym. Miewacie zapewne to samo (pod warunkiem, że nie jesteście matematykiem lub innym inżynierem), a tu autor poszedł na całość, zatapiając się w somnambulizmie osobistym.
Świat chce być taki konkretny i zrozumiały. Ale czy zawsze musi? Dla poetów to przymus oczywisty. Jednak Pani Modrakis do cna odszukała to swoje własne id. (…)

Na koniec: takiego tomiku jeszcze nie czytałem i wy nie czytaliście. Tu odezwała się dykcja, jakiej nigdzie indziej nie znajdujemy. Poza tym niby luzik, ale tylko pozorny, bowiem autorka dobrze wiedziała, co chce powiedzieć. Udało się, choć może nie do wszystkich trafi. Pani Anno Kalino: moje chapeau bas!

Fragment recenzji z portalu Latarnia Morska,
http://latarnia-morska.eu/pl/z-dnia-na-dzien/3017-%E2%80%9Eelektryczny-pyszczek-izydy%E2%80%9D-anny-kaliny-modrakis

Dodaj komentarz