W Stoczni Gdańskiej znowu zadyma

Co by można pomyśleć, gdyby padła propozycja zniszczenia wszystkich kopii filmów o II wojnie światowej, ponieważ są w nich sceny ze swastykami, niemieckimi mundurami, gestem „heil Hitler” itd? Przecież to rozpowszechnianie symboli faszystowskich. To jak, na stosy i podpalamy?

Pracowałem przez rok w sopockiej Spółdzielni Literackiej. Miejsce bardzo nowoczesne. Bardziej dla jaj niż z powodów ideowych lub historycznych przypomniano tam elementy rzeczywistości z lat 80. Czarna Wołga, milicyjna Nysa i Fiat 125 przemalowany na radiowóz. Było wesoło. Chociaż wciąż jeszcze chyba każdy wie, do czego służyły niekiedy takie pojazdy. Obecnie jednak służą w cyrku. Nikomu nie przychodzi do głowy, że właściciel usiłuje przywracać komunizm. Bo nie usiłuje. Z groźnego dawniej przeciwnika zrobiono błazna, Samsona, któremu już nie odrosną włosy, Indianina Sachem, manifestację zwycięstwa, trofeum.

Bywam ostatnio na terenie Stoczni Gdańskiej, jestem statystą w filmie Wajdy „Wałęsa”. Rzeczywiście, nad bramą wisi taki sam napis, jak w roku 1980 i później – bo pamiętam, mam stare zdjęcia, widziałem na własne oczy strajk, zamieszki i właśnie tę bramę. Z okazji przywrócenia napisu (na polecenie prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, rekonstrukcja historycznego wyglądu bramy) wybuchają kolejne zamieszki i awantury. Bo stoi „imieniem Lenina”, a to symbol komunistyczny, a to przestępstwo.

Sytuacja jest o tyle trudna, że Stocznia jest jednocześnie zabytkiem i działającym nadal zakładem pracy. Nie sądzę jednak, żeby prezydent Adamowicz był rzeczywiście wielbicielem Lenina lub chciał przywrócić komunizm. Chciałbym także, aby ślady wydarzeń z lat 80. nie zacierały się, bo ich zacieranie materialne oznacza też zacieranie w pamięci. Pokolenie pamiętające przewrót będzie żyło kilkadziesiąt lat. Umrze razem ze swoimi krzywdami, przeczuleniem i traumą. Jeśli nie pozostaną materialne ślady – nie pozostanie nic. W tym właśnie celu utrzymuje się pozostałości niemieckich obozów koncentracyjnych razem z napisami na bramie „praca czyni wolnym”, barakami, komorami gazowymi. Ostatnio była afera, że Amerykanie nie chcą zwrócić do Polski eksponatów wypożyczonych z jednego z tych obozów. Najpierw awanturujemy się o przywiezienie do kraju baraków z obozu koncentracyjnego, a potem próbujemy zniszczyć rekonstrukcję historycznej bramy.

Z drugiej strony nie chciałbym chodzić do pracy w zakładzie, nad którym wisi szyld „im. Lenina”. Podobnie, jak odróżniałbym zwiedzanie Oświęcimia i siedzenie w Oświęcimiu. Tej różnicy nie zaznaczono wystarczająco wyraźnie. Tego, że przywrócenie napisu nie oznacza pokochania Lenina, przeciwnie – może uświadomić młodym ludziom i przypomnieć starym, jak bardzo absurdalne były to czasy. Może jakieś oficjalne odsłonięcie, może jakaś szersza akcja urzędowa i informacyjna. A powieszenie cichaczem i dość samowolnie starej nazwy wygląda niestety źle.

Ktoś mądry wymyślił w całej tej okolicy strefę historyczną, coś w rodzaju skansenu, ale jest to mało wyraziste. Owszem, są napisy na chodnikach, stoi milicyjna amfibia (czemu tej amfibii nikt nie atakuje, a bramę – owszem?), ale to wszystko jakieś takie niemrawe. Powinno być zrobione konkretnie. Obszar rekonstrukcji historycznej, chroniony i wyraźnie oznaczony. Może jakieś ścieżki dydaktyczne, tablice. A nie tak na dziko. Trochę tu, trochę tam, bez ładu i konceptu. Jak się dziwić, że „patrioci” przychodzą z jajkami pełnymi czerwonej farby i wybiórczo obrzucają eksponaty? Z nimi trzeba właśnie jak z takim jajkiem.

Jestem zdecydowanie przeciwny niszczeniu pomników i reliktów. Naturalnie nie musimy mieć 500 pomników Lenina, a dla ocalałych (o ile są takie) lepszym miejscem jest muzeum niż plac miejski. Ale niszczenie kultury materialnej jest świadectwem słabości i strachu. Próby totalnego wykasowania przeszłości wynikają ze słabej teraźniejszości i wątpliwej przyszłości. Ze słabej idei. I z małości. Właśnie dlatego Talibowie zniszczyli posągi Buddy, a Bolszewicy spalili bibliotekę w Krasiczynie. Ja się napisu „Stocznia Gdańska im. Lenina” nie boję. Bardziej boję się tych, którzy są gotowi palić muzea.

Co nie zmienia faktu, że prezydent Adamowicza powinien mieć więcej wyczucia. Można się nie zgadzać z przewrażliwionymi, ale nie można ich ignorować. Jeśli nie ma lepszych powodów, to wystarczy choćby ten jeden: to też są wyborcy.

 

Na koniec głos można powiedzieć filozoficzny, bo czytam ostatnio Woroszylskiego (żeby wejść w klimat epoki do tego statystowania). I tak się złożyło, że właśnie jest wiersz na ten temat. Piękny, jakby ponad wszystkim, o czym się dyskutuje i o czym napisałem powyżej. Źródło cytatu

 

Poprawki historyczne

 

Te pretensje które miewamy do

zamalowujących twarze na historycznych obrazach do

wycinających kadry z filmów dokumentalnych do

zmieniających imiona w odach na cześć te pretensje

uzasadnione są ich niedołęstwem zawsze

pozostawiają luki szwy w pośpiechu psują

kompozycję i rymy rękami sztywnymi

ze strachu i służalczości Historia sama

robi to lepiej nie jest bowiem

nieruchoma i tępa jak sądzą nie jest

drewnem ani kamieniem ani kością jest

trwaniem żywym korzeniem rozrastającym się by utrzymać

pień struną która rymem doskonalszym na dźwięk nowy

odbrzmiewa z głębokości Talentem czasu

 

Oto obraz którego nikt nie tknął Spójrzmy

na postać krwistą pośrodku jak

bladość zaczyna pokrywać jej policzki jak

wypełza i przejrzyścieje najpierw

opadają liście uszu orderów dziuple oczu

zapadają się wnet

nie ma nikogo postacie z lewa i prawa

robią krok zwierają się czy ktoś jeszcze

tu był nie było historia

wprowadziła poprawkę Spójrzmy

na ten drugi obraz tu był cień raptem

cień tężeje nabiera barw wypukłości zyskuje

twarz wymienia

z nami spojrzenie to nie do

wiary że go tu nie było skoro

obecność jego jest tak niezbędna tak

zgodna z napięciem przebiegającym pomiędzy

obrazem a przestrzenią w której obraz

znajduje się dzisiaj i my

znajdujemy się Z rytmem wszystkiego Spójrzmy

na inne jeszcze przemiany ci oto tak

różni poróżnieni krwawo naraz

upodabniają się sobą sobie wtórzą i

bólów nie zabliźniając bliźniaczeją odtąd

tak będą

 

Głupio więc

czynilibyśmy żywiąc pretensje do historii która

linieje na wiosnę odradza się

nowa i czujnie śledzi

ciągłe dzisiaj jak aktor lustro

repetując rolę i usuwa

zbędny rekwizyt i wydobywa

z siebie wyraz jaki lustro

zdolne jest odbić