Tak sobie słucham tego neoprogressive, które stapia się z wolna z prog-metalem, a raczej jeden i drugi nurt traci na indywidualności, tworząc coś trzeciego. Broni się jeszcze taki Gordian Knot czy Transatlantic, ale na pograniczach powstało nowe państwo z nowymi prawami. Zasadniczo są to stylizacje, nieco grafomańsko wyrażone emocje, czy nawet egzaltacje, powtórki.
Skale i pasaże są zaczerpnięte (czytaj: zerżnięte, prowizorycznie skopiowane) z muzyki barokowej, patos z romantyzmu, tak to się jedno z drugim plącze. Toteż postanowiłem wskrzesić paru kompozytorów i jednego hmm… konesera… muzyki tak na pół godziny, żeby wpadli na koncert np. Symphony X albo Ayreona, posłuchali i udzielili krótkiego, jedno – dwa zdania – wywiadu.
Zmartwychwstał Georg Friedrich Handel: Czy na tym da się zarobić? Ładne sztuczne ognie. Do uszu można włożyć korki, więc nie jest tak źle.
Zmartwychwstał Jan Sebastian Bach: Jeśli tak to ma się skończyć, to trzeba zakazać uprawiania muzyki.
Zmartwychwstał Joseph Haydn: Po co oni grają? Równie dobrze mogliby w ogóle nie grać i wyszłoby na to samo.
Zmartwychwstał Wolfgang Amadeusz Mozart: Myślałem, że to ja jestem wariatem.
Zmartwychwstał Ludwig van Beethoven raz jako młody: Tyle dźwięków i gówno z tego wynika! Chyba pozostanę przy kameralnej.
Zmartwychwstał Ludwig van Beethoven drugi raz jako stary: Dobrze, że ogłuchłem.
Zmartwychwstał Fryderyk Chopin: (i od razu umarł).
Zmartwychwstał Ferenc Liszt: Ale jazgot! Prawie jak ja, tylko bardziej prostacko i mniej demonicznie.
Zmartwychwstał Richard Wagner: W sumie niezłe. Takie patetyczne, chyba będzie z tego jakaś wojna. Ale strasznie na skróty poszli, ja to robiłem lepiej.
Zmartwychwstał Adolf Hitler: Patetyczne, lubię takie. Ale Wagner robił to lepiej.
Link (ach, te srebrzyste kubraczki! Te groźne miny! Ten pojękujący, duszący się wokalista! Ale najlepszy jest ten debil od zaplecza z megafonem – jożin z bażin jako żywo!):