Jeszcze o festiwalu Festiwal Hard rock heroes. Nie kończył się (w sumie… kończył, ale to taki frazeologizm „nie kończył się”) na Whitesnake. Zagrało parę innych grup i było naprawdę fajnie. Po kolei: za Krukiem nie przepadam, ale ludziom się podobało. Niewielu co prawda tych ludzi słuchało, tłok się zrobił dopiero na TSA, ale jak ktoś przyszedł, to pewnie wiedział co lubi. J.D. Overdrive nie słyszałem w ogóle, po prostu tramwaj mi przyjechał jak już skończyli. Tak naprawdę jazda zaczęła się na The Answer, ja napiszę kiedyś recenzje tych ich płyt. A koncert – no jazda na maxa, chłopaki zarżnęli wszystko co się rusza. Niby są wtórni, ale to jest rock and roll. Tu się nie da wymyślić czegoś od zera. Tu się zaczyna od Led Zeppelin, dopiero potem jest jakiś wybór. Doskonała gra na żywo. To się nie będę rozwodził, skoro się rozwiodę przy innej okazji, a jeszcze grał Alcatrazz. No kurde, niby dobrze grali, niby się starał ten Bonnet. Niby ceni się, że gość w wieku Ewy Lipskiej fruwa po scenie i tarza się w miarę sprawnie fizycznie, że nie fałszuje aż tak bardzo (chociaż Coverdale w podobnym wieku robi to wszystko znacznie lepiej, ale nie każdy jest Mistrzem). Jednak wszystko bez jaja. Cały ten fałsz Blackmore’a (cała ta nieprawda, która zniszczyła jedyną płytę ich obu), udawane podniecenie. Najśmieszniej wyglądało, kiedy Bonnet wrzeszczał patetycznie do mikrofonu, wygrażając pięścią nieokreślonemu bliżej adwersarzowi i w geście triumfu, niczym berło, buławę, czekan, czy też znicz – wznosił butelkę Kropli Beskidu. Jak się połapał, to odłożył, dziabnął parę łyków i już nie popijał więcej.
TSA dało zarąbisty koncert. Najlepszy tego wieczoru. Tak, TSA zrobiło najlepszy koncert, a Whitesnake najlepszy show. To jest pewna różnica. Piekarczyk nigdy nie śpiewał czysto, ale tak już ma i tak już ma być. I to była najbardziej autentyczna, własna muzyka. Najdojrzalsza w przekroju całego wieczoru. Wtedy przeżyłem swoje, potem było już tylko bałwochwalcze (i bardzo przyjemne hedonistycznie) poklepywanie wężowej skóry. Położyłem się na posadzce i zjednoczyłem z kosmosem. TSA jest kosmiczne i ja też jestem.
Róbcie takie festiwale (to do organizatorów). Grajcie (to do muzyków).