Tadeusz Stirmer – Śpij dobrze, dziecko (zajawka recenzji)

„Śpij dobrze, dziecko”, to piąty już zbiór wierszy Tadeusza Stirmera. Poznański poeta tym razem zaeksperymentował i poprowadził książkę dwutorowo, co jest najbardziej rzucającą się w oczy cechą. Jednak nie od tego zacznę, bo ów specyficzny układ jest wynikiem czegoś zupełnie innego, ważniejszego niż zabawa w zmianę czcionki.

Całość dzieje się nocą. Można czytać tomik jako zapis historii jednej nocy, ale chyba lepiej jako zapis jakiegoś okresu w życiu, który przeniósł się w noc. Jest to jednocześnie bardzo „męskie” pisanie. O ile często można spotkać „kobiece” tomiki kobiet, o tyle z drugiej strony nie wygląda to tak jasno. Może z powodu jakichś obaw, skojarzeń z mitem Marka Hłaski, który wydaje się tak samo nieosiągalny, co przestarzały. Stirmer poradził sobie o tyle dobrze, że jego „męskie” wiersze niewiele mają z Hłaską wspólnego. A jednak nie ma najmniejszych wątpliwości, że wypowiedział się tu facet z krwi i kości. Dla przykładu jeden z najlepszych wierszy:

 

———————————–

Portret

pies był dość stary

żył tylko

z poczucia obowiązku

ona go nakarmiła

pił z ręki

mleczne światło skóry

czasem przysypia

zdarza się że warczy

wgłąb siebie

——————————————–

Nie, to nie tylko psia dola przygarniętego mężczyzny. To przede wszystkim znakomity wiersz współpracujący z (prawdopodobnie) wyimaginowanym obrazem, chociaż jeśli taki nie istnieje, to ktoś natychmiast powinien go namalować. Scena jest poza tym więcej niż życiowa. Jest archetypiczna i to, co podoba mi się najbardziej, to precyzja jej ujęcia, prowadzenie poetyckiej kreski w minimalistyczny sposób opisującej sedno.

(Edycja: pełny tekst na portalu)