Panie Płatek, pan jest wrogiem ustroju

Takie zdanie usłyszałem dwukrotnie w latach 80. Może nie dokładnie takie, bo szczeniakiem wtedy byłem i żaden milicjant nie mówił mi per pan. Jednak rzeczywiście byłem zamieszany w działalność ściganą przez służby PRL z powodów politycznych i chociaż rzeczywiście szczeniakiem byłem, to dwa razy MO zwijało mnie na przesłuchanie. Byłem dumny, że na ten swój szczeniacki i doprawdy niewiele znaczący sposób sprzeciwiłem się jednak potędze socjalistycznej władzy. Gdybym był starszy i chciał zostać pisarzem, zapewne usłyszałbym, że dopóki głośno mówię o swoich poglądach, nie będę publikowany, nie będę miał spotkań autorskich itd. Wtedy nie wsadzano już za to do więzienia, po prostu izolowano.

Jakież więc było moje zdumienie, kiedy wczoraj odmówiono mi spotkań autorskich w pewnym miasteczku, ponieważ (w skrócie) nie popieram pewnej prawicowej partii opozycyjnej i korzystałem z usług pewnego krytyka literackiego, który był niegdyś zaangażowany na rzecz „niesłusznego” ustroju PRL. Deja vu?

Tak, korzystałem. Krytyk literacki jest rzemieślnikiem, grzebie w materii wiersza, naprawia, uczy składania słów. Gdybym przed czytaniem recenzji lub korzystaniem z rad w sprawach literackich sprawdzał, czy krytyk był członkiem PZPR albo SB, miałoby to tyle samo sensu, co sprawdzanie, czy mechanik naprawiający mój samochód jest katolikiem, lekarz przepisujący mi antybiotyki – czy przypadkiem nie głosował na Palikota, hydraulik naprawiający rurę w mojej łazience – czy nie był w MO w 1983 roku. Bo jak był/ nie był (zależnie od poglądów) to zmienić lekarza, hydraulika, mechanika. Mądre to?

Jest jeszcze ważniejsza sprawa. Izolacja ludzi z „niesłuszną” przeszłością. Skala agresji przeciwko „wrogom (obecnego) ustroju” czasem mnie przeraża. Czy naprawdę chcielibyśmy skazać na totalny ostracyzm, zabrać pensje, emerytury, nie odzywać się, nie czytać, nie rozmawiać? Zakaz publikacji, zakaz krytyki, zakaz kontaktów? Czy przypadkiem komuniści nie traktowali podobnie byłych członków AK? Uznajemy to za podłość, a jednak wielu zniża się do identycznej podłości, po prostu zamienili się miejscami. Dawne ofiary weszły w rolę prześladowców i spełniają tę rolę równie konsekwentnie, jak ich wcześniejsi oprawcy. Mało tego. Rozciągają swoją wrogość na tych, którzy z socjalistyczną Polską nie mieli nic wspólnego (np. ja), ale mają czelność korzystać z usług krytyka literackiego, który przez jakiś czas współpracował z komunistami. Nie musisz więc być byłym esbekiem, wystarczy, że były esbek pomoże ci pisać lepsze wiersze i już zamykają się przed tobą spotkania autorskie, publikacje w prasie… dokładnie ten sam mechanizm, który stosowały komunistyczne padalce w latach 50. I piszę to z pełną świadomością, że ów krytyk, gdyby mnie spotkał w latach 80. to prawdopodobnie doniósłby na mnie. Cóż. Jeśli Douglas Bader mógł się zaprzyjaźnić z Adolfem Gallandem, to znaczy, że rzeczy ludzkie mogą być wyżej niż partyjne, czy narodowe. A przynajmniej powinny być. I chociaż nie wyznaję żadnej religii, to właśnie w takich sprawach uważam Jezusa za mistrza.

Kilkanaście lat temu na polskim rynku pojawiła się książka „Toksyczni rodzice”. Była bestsellerem. Przełamywała kilka tabu, w prosty sposób, zrozumiałym dla laików językiem opisywała istotę problemów wielu ludzi, środki walki z własnymi przypadłościami. Jedną z głównych tez książki była taka mianowicie, że rodzice będący z moralnego punktu widzenia złymi ludźmi powielają swoje cechy, przekazując je dzieciom. Niejeden młody człowiek obiecywał sobie „ja nie będę bił swoich dzieci”, „ja nie będę alkoholikiem jak ojciec” itd – bo widział, jakie to jest zło. Jednak lata mijały, a obietnice wraz z nimi. Dzieci alkoholików stawały się alkoholikami, biły swoje dzieci, niszczyły je psychicznie itd, itd… Najwyraźniej ten mechanizm działa nie tylko indywidualnie, ale i zbiorowo. Najbardziej zatwardziali antykomuniści przejęli od swoich dawnych prześladowców ich metody działania. Złe metody. Nie bronię UB, PZPR i innych zjawisk czy instytucji. Jednak dokładnie tak samo potępiam tych, którzy w imię „wolnej Polski”, takiej czy innej religii, partii politycznej robią to samo. Uprawiają wykluczenie społeczne, nagonki, produkują prawicową nowomowę, zwalczają artystów nie za wartość ich dzieła, a za to na kogo głosowali, próbują wprowadzać cenzurę, piszą donosy. Jest jednak pewna różnica. „Komuchy” swoje zło uprawiały na zimno. Cynicznie, w sposób wyrachowany. O ile socjalistyczna codzienność była, jak pisał Herbert w „Potędze smaku” parciana i brzydka, o tyle niektóre zaułki władzy były w niemal ekscentryczny sposób wyrafinowane (a przez to tym bardziej niebezpieczne). Taktyka, propaganda, manipulacja, inwigilacja – osiągały szczyty wirtuozerii. Dziś proste, parciane (znowu Herbert) dzieci komuny są dużo łatwiejsze do przejrzenia. Stoi za nimi głównie czysta, wrząca nienawiść do ojca – PRLu, chęć zemsty nieskażona żadnym kamuflażem. Jednak podstawowe środki i postawy są odziedziczone bezpośrednio z PZPR. Jeśli nie myślisz po linii partii, zamykają się przed tobą drzwi.

I tak przeszedłem od szczegółu do ogółu. Jednak, wracając do szczegółu, wierzę w ludzi i w poezję. Myślę, że wczorajsze zdarzenie to odosobniony, choć bardzo przykry wypadek. To chyba też dobra okazja, żeby podziękować tym wszystkim, z którymi pracujemy wspólnie na swoim małym odcinku dla dobra polskiej kultury nie pytając, kto na kogo głosował. Być może gdyby nie poeci, nie byłoby dzisiaj Polski i jeżeli ktoś naprawdę kocha ten kraj, to nie będzie walczył z tymi, którzy budują jego tożsamość i język.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Przypis – wyjaśnienie, głównie dla bardzo młodych ludzi – niektóre dziwne lub charakterystyczne zwroty w tym artykule są zaczerpnięte wprost z języka używanego przez władze PRL, tzw. nowomowy.

1 myśl na “Panie Płatek, pan jest wrogiem ustroju”

  1. generalnie mnie zatkało, choć sama spotkałam się z tym, że mnie nie wydrukowano, bo jestem ateistką, ale to, co opisałeś to dla mnie skrajna … no właśnie co? bo bezczelność to za słabe słowo jednak. skrajna głupota i ciemnota po prostu. mogę się tylko domyślać, o jaką partię opozycyjną chodzi – jakoś tylko jedna kojarzy mi się z opisywaną sytuacją. nie masz czego żałować Sławek, no chyba, ze tych zaściankowych, przyciasnawych intelektualnie „działaczy kulturalno-oświatowych”

Komentarze zostały wyłączone.