Co za cholerna jesień

Wyjątkowo źle znoszę jesień tego roku. Mój organizm dostał jakiegoś rozstroju, ale nie o tym chcę, po prostu może było przeczucie. Zeżarłem więcej leków niż mieli w aptece. Rzeczy piękne ze strasznymi na przemian, jak w jakimś źle pomyślanym filmie akcji. Najpierw rozrypałem sobie stypendium, bo złożyłem wniosek o dzień za późno. Potem okazało się, że mam inne dofinansowanie, a wydawca poczeka, więc tomik będzie w tym roku. Potem okazało się, że festiwal w Gdańsku się nie uda, bo niektóre czynniki odmówiły współpracy. Potem – że się uda, bo inne czynniki nawiązały współpracę. Potem – już jest festiwal, dokładnie – wczoraj jest – i okazuje się, że umarł Zdzisław Jaskuła, dokładnie w dniu festiwalu, a widziałem go ostatni raz na tym samym festiwalu, tylko rok wcześniej. Pamiętam jeszcze, jak go obudziły zamieszki w hotelu. I rano – jak rozmawialiśmy o wynikach konkursu Bierezina. Tego dnia siedziałem przy tym stole, przy którym on siedział rok wcześniej, cholernie to było smutne. Jednocześnie festiwal udał się właściwie na całej linii, 100% radości i sukcesu, tylko wisiał ciągle ten upiór niespodziewanej śmierci. Upiłem się do imentu, sam nie wiem, czy z żalu, czy z radości, a dziś dowiaduję się, że niedługo mnie wsadzą do więzienia, bo nie chodzę do kościoła. I nie to jest najgorsze, że jest zły rząd, bo to się zdarza z różnych powodów. Najgorsze jest to, że ludzie w moim kraju dobrowolnie go wybrali. Jak w pralce się to wszystko mieli, jak na przekontrastowanym zdjęciu złego fotografa.

Niech się ta cholerna jesień już skończy.

4 myśli na “Co za cholerna jesień”

  1. ja mam kościół blisko, przez płot, to bedę ściemniac jakby co – wszyscy mnie widzą jak wchopdzę, a potem wióra! : D

  2. Jak wszystko, tak i te dni mają swoje tak i nie.
    Mówisz – niech ona już odejdzie, minie, zrobi cokolwiek, byleby nastał lepszy czas. Wypedzasz ją za niepowodzenia.
    Ona, gdyby potrafiła mówić po Twojemu, to szukałaby obrony, i tłumaczyła, że to nie jej wina, że jest jesienią, że o takiej porze przyszły do Ciebie te wszystkie zdarzenia. Powiedziałaby o tym jak jej przykro, bo Cię lubi, chociażby za to, że kiedy już zapominasz o przykrościach, to zauważasz, że i jej nielekko. Broni się przed zimnem, rozszalałym wiatrem, wyrywającym drzewom korzenie i ostatnie liście, za różnorodność barw których nie tylko Ty przystawałeś w zachwycie.
    To nie jej sprawka, że rozleniwienie wielu doprowadziło do takiego wyniku wyborów…
    Mogłabym tak jeszcze, ale już wiesz, co chciałam powiedzieć. Dodam tylko, że poprzednia jesień, póżniej zima, wiosna lato – nie są winne temu, że na Waszych cudowne spotkania czwartkowe mogłam przyjść tylko trzy razy.
    Mówię Ci – kłopoty jakoś się powstrzymają od nękania Ciebie. Najważniejsze jest to, że tej jesieni żyjemy.
    Ja ją za to szanuję, Ciebie nie mogę namawiać do tego samego, bo każdy musi sam dokonywać wyborów.
    Pozdrawiam. Przyznam, że z żalem o to, że nie dałam rady.

  3. „za różnorodność barw, w których nie tylko Ty przystawałeś w zachwycie.”

    „że na Wasze cudowne spotkania czwartkowe mogłam przyjść tylko trzy razy.”

    Przepraszam za przejęzyczenia w komentarzu. To wina 🙂

    Jeszcze raz… wszystkiego pieknego i sukcesów.

Komentarze zostały wyłączone.