Notes, marzec – lipiec 2015

Skończył się sezon festiwalowo – jakiś tam, naszło mnie na podsumowanie, a jak podsumowałem, to sobie przypomniałem, że mam bloga, na którym wiszą takie podsumowania. Notes to, jak nazwa wskazuje – notes. Prywatne, niezobowiązujące notatki z lektur i zdarzeń. Prowadzę niszowego bloga i nie zawracałbym głowy populacji, gdyby populacja się interesowała. Ale skoro ktoś w tej niszy już czyta, to niech to będzie po prostu rozmowa, moich parę zdań w rozmowie.

Marcin BaduraNiemcy

Czytałem z pewnym opóźnieniem, książka jest sprzed roku. Ciekawy element krajobrazu. Tomik (to oczywiście wielki skrót) płynie przez wątki historyczne, rozliczeniowe i paradoksy kulturowe, podparty jest silnie metaforyką biblijną. Nie mam poczucia, że wnosi coś przełomowego, ale naprawdę dobrze się czytało. Warto było wziąć do ręki, czas szybko płynie przy lekturze.

Jerzy HajdugaOdpocząć od cudu

Zbiór czterdziestu krótkich wierszy pisanych szarpaną frazą. Cierpią na enterozę i zbytek patosu, pomimo ascetycznej formy. Ta asceza tworzona jest tak: wycina się większość słów z normalnych zdań, pozostałe, dość swobodnie powiązane ze sobą, tworzą owe wiersze. Powstaje coś w rodzaju permanentnej elipsy. Hajduga pisze o swoim życiu zawodowym (ksiądz, kapelan szpitalny). Rozważania nad cierpieniem, życiem, śmiercią, zbawieniem, chorobą, kondycją ludzką, itd. Ale jak na książkę kogoś, kto zna się na Bogu i innych ważnych rzeczach, jest raczej błaho, a ten patos chwilami mimowolnie komiczny:

pozwalam językowi zanurzyć się
w zadłonioną poręcz

Albo:

słowo na końcu języka
ślini mnie

jeszcze nie teraz
proszę

nie przy tym
wierszu

Pełno tam takich kwiatków. Myślę, że Paweł Podlipniak miałby używanie. Są za to świetne ilustracje Marii Kuczary, dla których warto jednak wziąć tę książkę do ręki.

Bartosz KonstratWłasny holokaust

Bardzo przyzwoita książka, zresztą werdykty Tyskiej Zimy Poetyckiej wydają zwykle przyzwoite tomiki. Własny holokaust jest nawet więcej niż przyzwoita.
Zapewne można w lekturze znaleźć przeróżne sensy, ale wiersze zdają się być pisane z założeniem, że jeśli nie namierzymy tego sensu – to nie ma problemu. Najważniejsza w nich jest pomysłowość, która jednak pod koniec przestała wystarczać. Metoda zaskakiwała przez 3/4 książki, potem odkryłem klucz i w kolejnych wierszach nie dałem się już podejść, a wtedy zrobiło mi się jakoś samotnie. Być może nie dotarłem do sedna, ale czegoś zaczęło mi brakować.

Jakub SajkowskiGoogle Translator

Zbiera mi się, żeby o tym napisać oddzielnie. A na szybko do notesu – bardzo dobra książka i mam wrażenie, że otwiera coś nowego, chociaż pozornie jest to pisanie „typowe” itd, itp. To nie są tylko postmodernistyczne zbitki etykiet, tu się zdarzyło coś więcej. Porządkuję myśli.

Małgorzata Skałbania – naleciałości oraz szmuctytuł.

Dwie książki tej autorki, bardzo intrygujące, wymagające z pewnością szerokiego zrecenzowania, uczciwej i uważnej lektury. Do tego pięknie wydane. Wiele wspólnego z poezją dwudziestolecia międzywojennego, zwłaszcza z awangardami. Świetna, unikalna wyobraźnia. Przeczytałem na spokojnie oba tomiki i czekam już na trzeci. Rzadko mi się to zdarza.

Szymon SłomczyńskiDwupłat

Chwilami nadmiernie dający się ponieść językiem dokądkolwiek (rymy wewnętrzne, asonanse, homonimy, inne takie zabawki), chwilami kpiarsko – zblazowany bez polotu. Dobrze zaczynające się wiersze (jakieś dwie trzecie książki) stają się niekiedy (około połowa z nich) dobrze się rozwijającymi, a puenta rozczarowuje. Ale – jeśli autor nie pójdzie drogą ogólnikowego filozofowania, to ma szansę. Ten tomik to tylko element układanki, z której wyziera realny talent. Poeta, który chce być „życiowo mądry” w swoich wierszach, musi po prostu swoje przeżyć. Rokowania są jak najlepsze, pośpiech – niewskazany. Trzeba poczekać, piękność już jest, może przyjdzie też pora na prawdziwość.

Anna Maria WierzchuckaWłókien pełna

Pojawiła się w końcu – oprócz Magdy Gałkowskiej – poetka konfesyjna, którą warto czytać (tych, których nie warto jest jak zawsze nadmiar – ale może o kimś zapomniałem). Tomik zaczyna się na temat raczej nieczęsto dotykany w poezji, ale bardzo szybko i tak przechodzi do spraw szerszych, bardziej złożonych. Nie chodzi więc tylko o poskarżenie się przed czytelnikiem, Wierzchucka ma coś do zaproponowania. I napisała to naprawdę solidnie. Dobre, przemyślane wiersze.

Aleksandra WronaFalochroń

Jeśli autorka ma talent (nie da się tego stwierdzić po lekturze debiutanckiego tomiku, więc piszę „jeśli”), to myślę, że za jakiś czas będzie miała żal do tych, którzy powinni byli jej powiedzieć – nie wydawaj tej książki.

Marcin ZegadłoCały w słońcu

Tomik, który nie ma ambicji (a jeśli ma, to nie ma takiej funkcji) wstrząsania polską poezją. Mocne, prywatne pisanie, solidna wyobraźnia, niepodważalna sprawność poetycka. Element szerokiego krajobrazu, a krajobraz, jak wiadomo, nie składa się z jednego centralnego punktu. W tym kontekście mocno lokuje się książka Zegadły, którą czytałem z pewnym opóźnieniem (jest z 2014 roku). Warte polecenia.

Piotr ZemanekPołudnik Greenwich

Debiut „politologiczny”, zaczynający się strasznie – nie można bardziej przestraszyć czytelnika takim wierszem, jak otwierający i taką frazą, jak fraza otwierająca otwierający wiersz: boli mnie świat. Utwór sprawia wrażenie programowego, dorobionego jako wstęp do książki, która jest znacznie lepsza niż ów wstęp zapowiada. Proponuję czytać od drugiego wiersza, zaczyna się tam przegląd prasy światowej – poprawnie napisane teksty o tym, że spokój, jakiego doświadczamy, jest pozorny, ludzkość kipi i morduje się. Jak na taką drasytczną tematykę tomik nie wstrząsa, ale też trudno mu coś zarzucić. Więcej będzie wiadomo po następnych książkach.

Festiwal Miasto Poezji w Lublinie. Chyba lekkie wahnięcie w dół, ale bez kataklizmu. Wciąż nie znam lepszego festiwalu, ale brakowało tam Adama Marczuka. W jakiś nieokreślony sposób.

Elbląg – spotkanie autorskie. Świetny zespół warsztatowo – twórczy, który oprócz bujnego życia towarzyskiego prowadzi też bujne życie literackie i to drugie dominuje nad pierwszym. Szerszy kontakt ze światem może tam wyzwolić nieoczekiwaną energię. Na razie ten potencjał jeszcze nie przechodzi całkiem w jakość, ale to się może bardzo szybko zmienić.

Kawa i czasopisma – mikrokonferencja w Warszawie w kawiarni Tarabuk. Wielu redaktorów wielu pism kulturalnych (głównie literackich z przewagą poezji). Spotkanie było podsumowaniem cyklu podobnych, choć mniejszych. Ja jednak mam wrażenie, że to część szerszego pasma zdarzeń, do których można dorzucić m.in. inspirowane przez Wakat negocjacje w sprawie finansowania przez MKiDN. Podsumowanie miało to do siebie, że okazało się zaledwie punktem wyjścia, czyli sprawy pozostają otwarte i będą się toczyć. Dobra inicjatywa.

Wystawa „Peiper” w Muzeum Narodowym w Warszawie. Kto tylko może, niezależnie ile się wie o Peiperze i awangardach – powinien pójść. Niesamowita atmosfera.

Oprócz tego jakoś skomasowało mi się, bo jest mój nowy artykuł w Interze (feministki mnie pokochają dozgonnie), są też Arterie z artykułem (na papierze), pojawiła się recenzja mojego czwartego tomiku w Helikopterze OPT (i przy okazji parę wierszy z tego tomiku), jest wywiad ze mną w 2miesięczniku i dwa wiersze w Artpapierze. Chyba na chwilę muszę zniknąć, bo już sam mam przesyt sobą.

W każdym razie dzieje się, notes pełny jak rzadko kiedy. Czasem się zastanawiam po co się w ogóle robi takie notatki, pisze recenzje, utrwala. Nie wiem.

2 myśli na “Notes, marzec – lipiec 2015”

  1. A ja z ciekawością po tym labiryncie zapełnionym zdarzeniami, o których na moim podwórku wiedzieć nie mogę 🙂
    Gratuluję, jak zawsze, publikacji i tomików.

    Po czterdziestu czterech latach od nowa przeczytałam „Bolesława Chrobrego” – Gołubiewa. Teraz Sergiusz Piasecki, ale nie wszystko, to co było w rumskim Antyk-wariacie /napis przedziela beleczka w której zamocowana jest szyba i za każdym razem czytam tak właśnie – AntykIwariat :)/ czyli Zapiski oficera Armii Czerwonej, Bogom Nocy Równi, Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy i Siedem pigułek Lucyfera.
    Rilkego mi wykupili ponoć za całe 120PLN, bo był w oryginale i w tłumaczeniu.

    Pozdrowienia 🙂

Komentarze zostały wyłączone.