Stacja kolejowa Gdańsk Główny. Przy schodach naprzeciwko Multikina koncert. Takie tam granie, ktoś szarpie druty, ktoś klepie w bębenek, ktoś podśpiewuje. Skręcam do punktu Orange, mam tam jakąś sprawę. Zaczynam jednym uchem łapać tekst piosenki – coś w rodzaju „Jezus nas zbawił, Jezus nas kocha”. Niemal w tej samej chwili podchodzi do mnie facet – wielki, o głowę wyższy ode mnie, a przecież nie jestem niski, mam 180. Wręcza mi coś – proszę, to nie jest ulotka, to jest komiks.
Spieszę się, a komiks wygląda jak zrobiony przez offową manufakturę. Może to jakieś podziemne działanie artystyczne? Lubię takie, więc biorę, chociaż irytuje mnie nieścisłość agitatora – komiks przecież może być ulotką, to się nie wyklucza. Ten komiks nie tylko może być, on jest ulotką.
Czekam w kolejce w „salonie” Orange, zaczynam czytać. Na pierwszym obrazku zadowolony z siebie facet, nazwany „porządnym człowiekiem”. Nagle ktoś pyta go – czy przestrzega 10 przykazań. „Porządny facet” odpowiada, że tak. Następuje po tym dialektyka. Czy nigdy nie skłamałeś? Okazuje się, że skłamał, jakiś drobiazg. Czy nigdy nic nie ukradłeś? Okazuje się, że będąc dzieckiem ukradł batonik w sklepie. Czy nigdy się nie ogląda za ładnymi kobietami? Ogląda się, czyli „cudzołoży w myślach”. Po chwili jego rozmówca podsumowuje – człowieku, nawet nie zauważyłeś, kiedy złamałeś cztery przykazania: jesteś złodziejem, kłamcą, cudzołożnikiem (i coś jeszcze, czego nie zapamiętałem).
Na tym się jednak nie kończy. Rozmówca pyta „porządnego człowieka”, co by było, gdyby rodzina i znajomi nagle poznali wszystkie jego myśli. Reakcja – przerażenie. Każdy przecież czasem pomyśli coś, co wolałby zostawić dla siebie. A przecież „Bóg” zna wszystkie myśli – i co teraz?
Pomijam fakt, że jest tam kilka grubych nieścisłości. Na przykład w 10 przykazaniach nie ma nic o „cudzołóstwie w sercu” i o kłamstwie. Przeraziło mnie co innego. Cała ta agitacja religijna była zbudowana na poczuciu winy, systemie permanentnej kontroli i oceny (w zasadzie zawsze negatywnej). Wyobraziłem sobie człowieka, który postępuje tak jak bóg z tej ulotki. Wywleka komuś z głębokiego dzieciństwa kradzież batonika i nazywa go „złodziejem”. Przeprowadza finezyjną, erystyczną argumentację, żeby udowodnić rozmówcy, że jest kłamcą, złodziejem, cudzołożnikiem. Twierdzi, że robi to wszystko z miłości, dla dobra rozmówcy. W końcu oświadcza, że podsłuchuje przy pomocy jakiegoś urządzenia i ocenia myśli człowieka, a nawet jego odruchy bezwarunkowe i żąda pełnej kontroli nad tą sferą. Że nie ma przed nim ucieczki i ani milimetra prywatności w życiu, że widzi, słyszy i będzie rozliczał nawet przelotne myśli. Że chce zbudować psią lojalność na permanentnym poczuciu winy i w każdej chwili potrafi ci udowodnić, że jesteś przestępcą.
Gdybym więc spotkał takiego człowieka, powiedziałbym, że mam do czynienia z postacią wyjątkowo podłą. A według osobnika, który mi wręczył ów komiks – kimś takim jest jego bóg. I że ten bóg mnie kocha.
Zapachniało mi to inkwizycją – będziemy cię kroić, łamać i podpalać, bo cię kochamy i bóg cię kocha. To wszystko dla twojego dobra.
Nie wiem, jak można wierzyć w tak sadystycznego, toksycznego boga i mieć jakąkolwiek nadzieję na przyszłość. Taki bóg to potwór, który musi być bardzo nieszczęśliwy, nieufny i chyba głęboko nienawidzi swoich stworzeń. Myślę, że gdyby ten bóg istniał naprawdę, dawno temu by nas wszystkich wyrżnął w pień albo pozamykał w klatkach i znęcał się w jakiś wyrafinowany sposób.
Mniej więcej to właśnie powiedziałem mojemu rozmówcy, zwracając mu z obrzydzeniem ulotkę po wyjściu z Orange. Musiałem go chyba strasznie zdenerwować. Trochę się nawet przestraszyłem, bo był o głowę wyższy ode mnie, a minę miał taką jakby chciał mnie zabić. Oczy miał wściekłe, usta skrzywione, postawę gotową do skoku. Krzyczał – bóg cię kocha! – kiedy schodziłem po schodach do pociągu.
Nawracali nie umysłem, nie przekonywali argumentami lecz siłą, ogniem i mieczem. Ten cały „biznes” bo przecież nieustannie mimo rozmaitych płaszczyków chodzi o pieniądze i dobra doczesne. A Biblia mówi: „po owocach ich poznacie” czyż nie tak?!
Cała wiara nie opiera sie na rozumie lecz lękiem przed wszechmocnym, wszech – tak można wymieniać.
Kuba Wojewódzki fajnie sie wypowiedział:
http://3.bp.blogspot.com/-lIlN0am1jC8/VE-wqu8vhGI/AAAAAAAANiA/Q3dpFok4Dd4/s1600/10406907_668201616627045_1983169639515607247_n.jpg
pozdrawiam:))