Pomijając kilka drobnych niedogodności (np. nagle zostałem na pół roku bez pracy, a miało być od marca…), jest całkiem dobrze. Wiosna daje czadu, jakby chciała nadrobić poprzedni rok, kiedy się zupełnie nie popisała. Ostatnio też sprawia mi więcej przyjemności pisanie; nie bez znaczenia jest to, że komuś chce się czytać to, co napisałem.
Mój ostatni tomik ma już cztery recenzje i podobno piąta jest w drodze.
Dowiedziałem się (właściwie przypadkiem), że wiersz, który wysłałem do Czasu Kultury (obszerny „poemat o piekarniku”) ukazał się – i to już rok temu, z niespotykanym przyspieszeniem. Tydzień po tym, jak go posłałem. Dowiedziałem się dopiero… parę dni temu. Frajda po takim czasie jest średnia, ale pismo udostępniło przedruk z wersji papierowej, jest już dostępny na ich stronie (LINK).
Są za to już świeże Arterie (nr 17), w których jest wywiad ze mną. Wywiad jest włączony do cyklu Roberta Rutkowskiego „Jeszcze zdarzają się wiersze” i dotyczy mojej poprzedniej książki Awaria migawki. Tu z kolei jest więc opóźnienie, ale i tak polecam, wydaje mi się, że to sensowna rozmowa. (Jest już w sieci: LINK)
Dziewczyny ze Śląskiej Strefy Gender były tak miłe i zażyczyły sobie moje wiersze oraz wywiad. Są tu (LINK). Całkiem niedawno pojawiły się też dwa moje wiersze w Zeszytach Poetyckich (LINK). Z bieżących informacji wynika, że dwa kolejne pisma puszczą moje teksty, jak będzie wydrukowane, to będzie wiadomo na pewno. Do tego czasu, jak zawsze, nic nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że w najbliższym numerze pisma Inter będzie mój artykuł polemiczny na temat fizycznego niszczenia kultury. Na razie nie ma linka, pismo jest na etapie składu.
Zacząłem też pisać trochę prozy. A dokładniej kilka opowiadań (jedno dostało nagrodę w Lęborku) i najprawdziwszą powieść. Powieść jest ukończona, szukam wydawcy. Wysłałem ją do kilku niezupełnie znajomych osób bez informowania, kto jest autorem (za pośrednictwem). Zapytałem czy jest w porządku. Podobno jest w porządku. Bardzo dużą mam z tego przyjemność, to najobszerniejsze, co napisałem w życiu.
Cykl spotkań w Gdańsku toczy się. Zaprosiłem na najbliższe miesiące Mariusza Grzebalskiego, Przemka Owczarka i Ulę Kopeć-Zaborniak. Wybieram się też do Lublina na Miasto Poezji. Wygląda na to, że zrobię tam, podobnie jak rok temu, kilka spotkań. Zaprosiłem na razie Dawida Majera i Miłosza Biedrzyckiego, wstępnie zgodzili się przyjechać.
Poza tym wiele wskazuje na to, że pojawię się na festiwalu Zeszytów Poetyckich w Częstochowie.
Zrobiłem dodruk tomiku. Poprzednio brakło mi pieniędzy i kartek. Andrzej Fac dołożył kartek. Pierwsza seria była za mocno sprasowana, zszywacze przerywały karton okładki. Tym razem okładka jest grubsza i nie prasowaliśmy grzbietów, dużo lepiej się trzyma.
Tak się ta wiosna miło toczy. Pracę znalazłem, co prawda dość byle jaką, ale może się tam polepszy. A jak się nie polepszy, to znajdę inną, no co robić. Coś trzeba robić.
No to tyle u mnie, a co u Was?
Czytam, że się sporo dzieje. To dobrze, miło się o tym dowiedzieć:)