Co musi poeta

Jakoś ciągle natykam się na wyjaśnienia, po czym poznać prawdziwego, dobrego poetę. Oczywiście po pierwsze po tym, że mieszka w Polsce, bo tradycyjnie „Polska jest krajem poetów”. Ale to, jak się okazuje nie wystarcza. Ostatnio jeden z rzeczonych właśnie poetów wyrażał się bardzo nieprzychylnie o innych poetach, że mają „ciepłe stołki”, że „są dobrze ubrani”, że coś tam jeszcze i że przez to są oczywiście złymi poetami. Postanowiłem więc zebrać trochę potocznych przekonań o tym co poeta musi, żeby być dobrym poetą. I sprawdzić, co z tego wyniknie.

Poeta musi być nieudacznikiem

Nie umie naprawić kranu, a „na klatę” podnosi co najwyżej 2 kg. Jest też w stanie zrobić jedną pompkę, ale potem przez tydzień choruje. Nie potrafi wypełnić PITu. Co najwyżej pitu-pitu, pierdu-pierdu – czyli pisanie wierszy. Ma gruźlicę. Tych przekonań nie komentuję, ponieważ zgadzam się w całej rozciągłości, a poetom niepasującym do tego opisu należy zabronić publikacji.

Poeta musi być naturszczykiem i ignorantem

Bo wiedza i umiejętności „deformują” naturalny, indywidualny styl. Jako przykład rzuca się Ociepkę, Nikifora Krynickiego itd. Raczej malarzy niż pisarzy. Oczywiście, ale nie da się ukończywszy choćby szkołę średnią, mając dostęp do internetu i żyjąc w czasach globalizacji zostać nagle, na własne życzenie „nieuczonym” twórcą ludowym. Od pewnego momentu nie ma odwrotu. Wpływy zewnętrzne są tak silne, że i tak oddziałują i formują styl twórczy. Można to przezwyciężyć tylko poszerzaniem horyzontów, a nie udawaniem, że się je zawęża (przykład Jana Śpiewaka).

Poeta musi być doctus

Odpowiem trochę żartem: Homer nie czytał ani jednej książki Andrzeja Sosnowskiego, a obaj są zaliczani do poetów, przy czym ten mniej oczytany (Homer) jest ceniony jednak wyżej.

Naturalnie trochę dworuję sobie. Czytam biografie i życiorysy wielu pisarzy i prawie zawsze wychodzi w którymś momencie ich życia, że stają się – oprócz tego, że tworzą – także krytykami, najczęściej współczesnej im literatury. To wymaga oczytania. To samo powtarzam na warsztatach – im więcej wiesz, tym więcej masz możliwości tworząc. Ale też nie ma sensu przyjmować, że poeta musi być literaturoznawcą, mieć w małym palcu filozofię i lingwistykę, bo inaczej nie napisze dobrego wiersza. Bzdura.

Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości – są poeci, którym erudycja wyraźnie zaszkodziła. Mogę bez nazwisk?

Poeta musi być pijakiem/narkomanem/palaczem

Zwłaszcza to palenie robi karierę, jeśli wziąć pod uwagę ilu młodych poetów robi sobie zdjęcia z papierosami i ustawia jako profilowe w sieci lub drukuje w tomikach. Otóż według moich obserwacji pisarze nie piją więcej niż nie-pisarze, tyle że nie-pisarze nie piszą o tym, że piją. Znam też poetów, którzy deklarują, że nigdy nie napisali wiersza po pijanemu (Adam Ziemianin, Marcin Świetlicki). Jest także sporo pijących zwyczajnie – z umiarem i kilku wyleczonych alkoholików, którzy nie piją nie tylko podczas pisania, ale w ogóle (przyznaje się do tego np. Wojciech Wencel). Są też zadeklarowani pijacy i narkomani. Niektórzy z nich, jeszcze niedawno będący młodymi – dobrze się zapowiadającymi – już nie żyją. Inni żyją i piszą. Zwykle alkoholizm i narkomania bardzo źle wpływa na jakość ich wierszy, choć nie jest to regułą (alkoholikami byli np. Grochowiak i Herbert, a eksperymenty z narkotykami robił Witkacy). Nie ma więc tu reguły, ale ciężkie nałogi chyba jednak częściej szkodzą pisarstwu niż pomagają. Przy okazji – wiem, że wielu się oburzy, ale nie uważam Bukowskiego za wybitnego poetę. Sztukę prowokacji opanował znacznie lepiej niż sztukę poetycką.

Poeta musi być biedny

Bo Norwid był biedny. Kasprowicz i Tetmajer też mieli pod górkę. Nie oni jedni zresztą. Ale już Mickiewicz nie miał na co narzekać. Iwaszkiewicz również, a kiedy spotkał (biednego) Ratonia, to go poratował gotówką. Gałczyński w ogóle miał różnie. Z tych których wymieniłem, najbiedniejszego (Ratoń) uważam jednocześnie za najsłabszego literacko. Bogatych poetów było niewielu nie dlatego, że bogactwo psuje talent. Po prostu bogatych w ogóle jest mało, to się przekłada proporcjonalnie na całą populację. Mam jednak takie wrażenie, że poeta poniżej pewnego progu ubóstwa zwykle ma problem ze skupieniem się i stworzeniem czegoś wartościowego. To nie jest reguła, to prywatna obserwacja.

Odnoszę też jeszcze jedno wrażenie. Że biedni poeci krytykujący bogatych (lub po prostu mniej biednych) poetów za ich stan majątkowy, po prostu też by tak chcieli, ale im nie wychodzi. Dlatego puszczają w obieg plotki, że poeta musi być biedny. To sposób na odebranie opinii tym bogatszym, a może i przez to profitów. I to już jest małość/podłość.

Poeta musi być bogaty

Bo dobry poeta dostaje nagrody i stypendia, a poza tym ma spokój i może pisać. Znam paru bogatych poetów. Oczywiście „bogactwo” to pojęcie względne. Zwykle są autorami bardziej tekstów do piosenek niż wartościowych wierszy. Jest też kilku raczej miernych poetycko zawodowych łowców stypendiów krajowych i zagranicznych lub celebrytów żądających honorariów kilkakrotnie wyższych niż „zwykli” i znacznie lepsi od nich pisarsko twórcy.

Nie jest łatwo dorobić się na poezji. Jest owszem jakaś liczba ludzi dobrze piszących, którzy „złowili” Nike i parę innych nagród, po czym dobrze to zainwestowali. Po jakimś czasie, mając „nazwisko”, można wyżyć z tego że się je posiada. Znacznie więcej jednak jest poetów zwykłych, którzy siedzą na etacie lub chwytają się dorywczych zajęć. Poezja ani ich nie bogaci, ani nie zuboża. Rzadko natomiast widuję poetów z żyłką do interesu.

Poeta musi być niedoceniony przez współczesnych sobie

Bo Norwid (zresztą nie był tak niedoceniony, jak niesie wieść gminna), bo Hölderlin – i kto tam jeszcze? No właśnie. Proponuję zwolennikom tej teorii, żeby dali sobie np. 1 minutę na wyliczenie wszystkich wielkich poetów, których nie doceniono za życia, a potem wszystkich wielkich, których doceniono. Być może historyk literatury wyliczy niemal po równo, więc powinien mieć – dajmy na to 5 minut dla tego samego efektu.  Ale przeciętny zjadacz książek znajdzie 2-4 niedocenionych i co najmniej 20 docenionych.

Poeta musi być doceniony przez współczesnych

Bo mamy super fachowców-krytyków i żyjemy w kraju poetów.  Otóż w rzeczywistości za życia docenia się wielu niewartych doceniania. Niektórym przez to wydaje się, że cała historia literatury składa się z 5 minut, tych 5 minut, w których zaistnieli. W swoim czasie niejaki Józef Ruffer uchodził za równego Leopoldowi Staffowi. Takich błędów historia popełnia wiele, jest to naturalne. Na tym polega zbiorowość, z której wypływają indywidualności. Każdy czas hołubi wielu świetnych i jeszcze więcej średnich i kiepskich poetów.

Poeta musi być przeklęty, maudit

Bo Norwid (cholera, co z tym Norwidem, w kółko wraca), bo Wojaczek, bo Stachura. A Stachura wcale wybitnym poetą nie był. I znów patrząc socjologicznie – typów „przeklętych” jest wśród pisarzy raczej ten sam odsetek, co wśród hydraulików i nauczycieli WF. Wielkich poetów nie-przeklętych w oczywisty sposób znajdziemy znacznie więcej, a ich poezja wcale nie musi być mniej dramatyczna.

„Kaskaderzy literatury” często budzą emocje swoim życiem, a dopiero w drugiej kolejności pisaniem. O, każdy chce budzić emocje swoim życiem. To zwiększa na przykład prawdopodobieństwo częstszych kontaktów erotycznych. Na jakość poezji jednak to się nijak nie przekłada, nawet patron wszystkich rodzimych maudites, Rafał Wojaczek wyprodukował – oprócz świetnych – także wiele bardzo słabych tekstów.

Działa tu robienie reguły z wyjątku. Co jakiś czas wypływa utalentowany „przeklęty” i wszyscy myślą, że na tym właśnie polega tajemnica jego poezji. Nie widzą całej masy innych „przeklętych” grafomanów, piszących tony chłamu. Niektórzy, w ogóle nie predysponowani osobowością do roli „kaskaderów” za wszelką cenę próbują się „kaskaderzyć”. To chyba jednak strategia rozrodcza, a nie literacka.

Poeta musi pisać na określony temat

Bo wielcy poeci mieli misję (np. Jan Polkowski). Bo inni wielcy poeci mieli misję, żeby odmisjonować poezję (np. Marcin Świetlicki). Bo jeszcze inni mieli misję, żeby ją jednak z powrotem zmisjonować (np. Szczepan Kopyt). Gdyby chcieć stworzyć encyklopedię złożoną z samych tez „teraz się pisze o (…)” i „teraz się już nie pisze o (…)”, to łatwo byśmy zauważyli że zawsze pisze się i nie pisze o wszystkim jednocześnie. A także na wszystkie sposoby.

Poeta musi się trzymać z „nami”, a nie z „nimi”

Bo „my” się na tym znamy, a „oni” to grafomani. Poza tym z „nami” jest wielki poeta ZZZ i wybitny krytyk QQQ. Więc jak „my” uważamy kogoś za poetę, to jest, a jak nie uważamy – to nie jest. „Moja” poezja jest „najmojsza”, bo na naszym, „najnaszeńszym” portalu wszyscy tak mówią. A więc to udowodnione.

Problem w tym, że „oni” o sobie mówią to samo. Tylko w drugą stronę.

Może też warto przypomnieć sobie, jak „naparzali się” skamandryci, awangardyści i autentyści. Albo Nowa Fala z Nową Prywatnością. I co? Starczyło miejsca, wszyscy przetrwali. Możliwe więc, że „my” przetrwamy, „wy” przetrwacie, a nawet „oni” przetrwają (nawet ONI ! brrr…).

———————————————-

Tyle różnych teorii i ciągle jesteśmy w lesie. Wciąż nie wiadomo po czym poznać dobrego poetę. Może po tym, że się głupio ubiera? Może powinien robić groźne i mądre miny? Nosić brodę? Pisać w wierszach dużo razy słowo „chuj”? Czytać Heideggera? Obrażać gości na spotkaniach autorskich? Kolegować się z Andrzejem Wajdą? Być gwiazdą jakiegoś portalu? Nie wiadomo… nie wiadomo, co poeta musi, żeby być dobrym poetą.

Jednak nie traćmy nadziei! Otóż mam pewną teorię: przypuszczalnie dobrym poetą jest ten, kto pisze dobre wiersze. I chyba nic więcej na ten temat nie da się powiedzieć. Oczywiście, każdy może spróbować. Państwo pozwolą, że nie będę towarzyszyć w tych próbach.

 

18 myśli na “Co musi poeta”

  1. ty głupi chuju po co to piszes? dupa ci się pospinała, czy co jes z tobą? odpierdol się od sławka ty pierdolona pało

    1. prawdę mówiąc, nie wiem w czym rzecz, ale skoro ktoś bardzo chciał skomentować, to zatwierdzam. niech se wisi 🙂

  2. Ja mam w opisanej sprawie osobiste przekonanie, że bardziej mnie wiersz zajmuje niż jego autor. Co gorsze czasem autor(poeta) wogóle za mną „nie chodzi” a jego poezja owszem. Ale może ja mam jakoś inaczej.

    1. ha! bo mówisz o literaturze. ja tu sobie pokpiwam, jeno pokpiwam. zakpiam, teges.

  3. no i teges całkiem dobrze pokpiłeś. przekonania to ciekawy wątek – może go jeszcze pociągniesz w swoich tematach

    1. czemu nie. na razie wiem, że znajoma poetka chce pociągnąć od strony damskiej poetyckości.
      ja też nic nie wykluczam, musi się tylko znaleźć dobra „baza” tematów.
      pozdrawiam i dzięki za komentarze 🙂

    1. moim zdaniem nie był, ale nie musimy się oczywiście w tym temacie zgadzać.
      wolę jego prozy. był za to świetnym autorem piosenek.

    1. w takie dziecinne przepychanki – był – nie był – był – nie był – się nie będę angażował. wielu uważa, że był, ja – nie uważam.
      żeby mnie przekonać, trzeba lepszego argumentu niż „był”. ale też nie widzę szczególnej potrzeby przekonywania mnie, ja też nie widzę sensu forsowania swojej opinii.

      1. Dla mnie też trzeba lepszego argumentu niż napisanie, że nie był. Dziecinny jest ten cały tekst. Równie dobrze, może Pan dopisać stwierdzenie, ze „poetą jest ten, kto pisze wiersze podobne do moich vide drugiego poety”, a nie jest nim ten kto pisze inaczej. I tak w kółko.

        1. „Dla mnie też trzeba lepszego argumentu niż napisanie, że nie był”
          odp: ale ja nie chcę Pana przekonywać. ani nikogo innego. tak po prostu uważam, już to napisałem powyżej.

          „Dziecinny jest ten cały tekst”
          odp: dziecinne to jest chowanie się za nickiem i komentowanie tekstu bez zrozumienia. Pańska uwaga końcowa dowodzi, że nie zrozumiał Pan ironii.

          1. Jak brak argumentów, to zaczyna się czepianie nicka.
            Doskonale rozumiem ironię i mam nadzieję, że Pan rozumie moją.
            Zdrowia

            1. Pan mnie znowu nie zrozumiał.
              mam argumenty, ale nie mam potrzeby ich używać. nie przeszkadza mi, że pozostaje Pan przy swoim zdaniu. nick też mi nie przeszkadza, dopóki nie zaczyna się pozamerytoryczna krytyka („był poetą” [bez uzasadnienia], „dziecinny wpis”).

              1. Przepychanki typu poeta musi być doceniony – poeta musi być niedoceniony, to jak przepychanki typu był- nie był.
                Oczywiście to ironia.
                Jeśli w tekście pada stwierdzenie: „A Stachura wcale wybitnym poetą nie był”. I to nie jest merytoryczne stwierdzenie. To ja odpowiadam : Stachura był dobrym poetą.
                Na co pada odpowiedz, ze nie był. A więc już nie tylko, że nie był wybitnym ale nawet nie był dobrym.
                Proszę Pana, jeśli Pan rozumie o czym piszę…
                Ja tu jestem dla Stachury, a nie dla siebie, więc mój nick nie ma tu nic do rzeczy. Jeśli ceni się czyjąś twórczość, nie można przejść obojętnie obok takich herezji.
                Tak więc chyba nam jednak ze sobą jakoś intelektualnie nie po drodze, ale to Pana blog.

                1. rozumiem. ja obstaję, że nie był, Pan – że był, argumenty nie padły po żadnej stronie (ja wciąż nie dążę do pogłębienia dyskusji). jeśli może tak zostać, to byłoby nieźle 🙂

  4. In writing termination letters, double-check company rules and regulations and also employment law to make sure that everything written down is compliance with one of these. Youcan start listing down the items that can assist you to keep focused.

Komentarze zostały wyłączone.