O Mój Bozzie!

Chcę tylko powiedzieć, że ostatnio dopadł mnie Terry Bozzio i nawalił mi pałkami w łeb. On był i jest naprawdę dobry. Niedawno grał chyba z Levinem i Holdsworthem. Taki zespół, że bez przygotowania, bez tematu po prostu wchodzą na scenę i grają improwizacje. Jakieś kawałki na jutube wiszą. Płyty chyba z tego nie będzie, bo z założenia są to jednorazówki. Byli w Polsce i oczywiście przegapiłem albo nie miałem kasy. Już nie pamiętam jak było. Ale nie było. Ech.

A Bozzio jest niesamowity. No jest, nie?

2 myśli na “O Mój Bozzie!”

  1. tak, jest. dorwij gdzieś utwór „The Black Page”, który Bozzio wykonywał z Frankiem Zappą. gdzieś czytałem, że wśrod muzyków-perkusistów ta kompozycja określana jest mianem „koszmaru” a karta jej zapisu nutowego ze względu na swoją złożoność jet prawie czarna 🙂

    serdeczność!

    p.g.

    1. kiedyś dopadłem. jest ciekawy. skomplikowany, chociaż nie aż tak gęsty. ale gość po prostu jest niemożliwy.

Komentarze zostały wyłączone.