Miałem pierwsze w życiu spotkanie autorskie w Rumi. Jedno, co prawda, już było bodajże cztery lata temu, ale to było wspólne z Dorotą Ryst, w ramach turnieju jednego wiersza i z koncertem. Tym razem było po prostu spotkanie (przy okazji finału konkursu na limeryk). Dobrze poszło, bo mi dobrze idą spotkania. Zyskałem fanów i – co ważniejsze – fanki. Mała rzecz a cieszy, poczułem zalążek utożsamiania się z Rumią. Optymizm rośnie, humor pęcznieje, udało się nawet kupić siedem kilo papryki i umieścić w słoikach.
A tu powyżej widać dantejską scenę na moim podwórku z przedwczoraj. Jest to dość niezwykły sposób parkowania, powiedziałbym wręcz – twórczy. Ta pani powinna pisać wiersze, jest naprawdę niekonwencjonalna. Być może była to próba zawłaszczenia dwóch parkingów jednym parkowaniem. Rzutem na taśmę, na trawnik czy też na inne ulotne obiekty ataku. Tak czy owak wspięła się kierownica (skoro już feminizujemy rzeczowniki) na wyżyny i bujała się na nich, dopóki sąsiedzi nie zdjęli jej z piedestału.
Czytam obecnie:
A.K.Waśkiewicz – Modele i formuła
A.K.Waśkiewicz – Fenomen gdański (pięć szkiców o młodej literaturze lat siedemdziesiątych)
A.K.Waśkiewicz – Dziedzictwo