Moralność artysty: dwa incydenty z ostatnich dni

 

W filmie „Nasze matki, nasi ojcowie” Niemcy pokazali swoich żołnierzy jako neutralnych politycznie, sympatycznych chłopców ratujących Żydów, a AK jako bandę pospolitych przestępców, którzy mordują Żydów. Nie jestem dyplomatą, więc powiem wprost: skurwysyństwo najniższego rzędu.

Reakcja: W Polsce skandal obyczajowy i dyplomatyczny, polscy emigranci w Niemczech szykują zbiorowy pozew. Niemcy kręcą w ramach przeprosin dokumenty o okupacji, ruszyła kampania medialna, powiadają – przelało się z tym fałszowaniem historii.

Drugi incydent. W filmie „Jesteś bogiem” pokazano pierwszego menedżera zespołu Paktofonika jako gangstera, oszusta, producenta pirackich płyt, złodzieja i cwaniaczka. Poza tym jako typa wyjątkowo odpychającego. Okazuje się, że przynajmniej duża część tych cech jest mu obca i ma się nijak do jego działań. Menedżer poczuł się zniesławiony i wytoczył proces.

Reakcja: Filmowcy tłumaczą, że postać jest fikcyjna (choć nie da się uniknąć skojarzeń z rzeczywistą postacią), a wytaczanie procesów tego typu to atak na swobodę artystyczną i brak zrozumienia, że film fabularny nie jest filmem dokumentalnym.

Proszę, odwróćmy te wyjaśnienia. Pierwsze dopnijmy do drugiego filmu, drugie – do pierwszego. Będą nadal pasować jak ulał.

Zagadka: kto ma rację? I dlaczego?

Po podjęciu decyzji uprasza się o konsekwencję w osądach.