Znalazłem ten film grzebiąc w archiwach portalu filmpolski.pl. Trochę mi się chciało, a trochę – nie chciało oglądać po samym opisie i tak odkładałem ze trzy lata. W końcu przeczytałem gdzieś, że to jakby Baza ludzi umarłych w innej wersji (na jakimś forum). To przeważyło i od tego zacznę notkę: otóż nic podobnego. Rzeczywiście, są dwa podobieństwa. Akcja dzieje się w środowisku kierowców ciężarówek i osnuta jest wokół poszukiwania nowego typu bohatera pozytywnego dla propagandy produkcyjnej. Jednak innych podobieństw tych dwóch filmów nie znalazłem, Znaki na drodze to
Kino moralnego spokoju
W porównaniu z Bazą bohaterowie są płascy (pomijając kierownika zakładu, granego przez Niemczyka), fabuła raczej też jednoznaczna. Były kryminalista wraca na łono społeczeństwa („łono czeka!” jak rzekł Słotwina w Wilczych echach). Ten i ów coś tam mu przeszkadza, ale nie za bardzo. Słodki koniec to awans, nagroda dla dobrych, kara dla złych, piękna przyszłość pięknej ojczyzny.
Postać głównego bohatera ma w sobie coś z amerykańskiego typy męskości, lansowanego nieco wcześniej w filmach Hitchcocka, nieco później w Bondach. Jest szorstki, zdecydowany, nieugięty i dość brutalny. To akurat wyszło nieźle. W przeciwieństwie do produkcji zachodnich, pozostających pod wpływem czarnych kryminałów – tu zwyciężają jednak jasne barwy i łopatologiczny optymizm socjalizmu. Postacią najciekawszą jest, jak wspomniałem, kierownik. Ma w sobie jakąś niejednoznaczność i tajemnicę, jego kwestie dają do myślenia. To jeden z powodów, dla których film
warto obejrzeć
I chociaż aktorstwo (nawet wielkiego Niemczyka) jest w całym obrazie fatalne, to powodów do oglądania jest więcej. Po drugie bowiem dostajemy świadectwo czasów podane ze sporym autentyzmem (jak działały – lub raczej dlaczego nie działały – firmy państwowe). Całkiem udany pościg starym citroenem za ciężarówką (zdaje się kamaz). W końcu ujęcia tego samego citroena po rozbiciu wiszącego na dźwigu – świetne. Chwilami widać też, że na planie znaleźli się – być może dublerzy – znakomici kierowcy. Wspaniały dubbing dla Galiny Polskich (nie zorientowałem się, że to nie jej głos). I ostatecznie – nie ma nudy. Rzetelna realizacja.
(podlinkowany film jest cały, tak się po prostu dziwnie zaczyna i kończy jakby urwany)