I caught the darkness

Jak jest smutno, to zawsze można próbować opowiedzieć anegdotę… Przypomniało mi się, cytowane przez Magdalenę Samozwaniec zdanie gosposi wypowiedziane po śmierci Wojciecha Kossaka – „Ja rozumiem, że wszyscy umierają, ale, żeby pan Kossak?”. I chciałoby się zapytać podobnie – ale żeby pan Cohen??? Mam wrażenie, że jego piosenki były ze mną od zawsze, no może to zawsze zaczęło się w liceum, ale to i tak bardzo długo. Słuchaliśmy, śpiewało się w oryginale i znakomite tłumaczenia Zembatego, ktoś próbował czasem tworzyć własne wersje. Zuzanna, Like a Bird on a wire, Partyzant. I ten, jeden z najważniejszych kawałków – Słynny niebieski… Piosenka, do której wracam co jakiś czas, przymierzam do siebie i patrzę, jak bardzo się zmieniłam.

A potem kolejne, coraz ciekawsze, coraz lepsze płyty. Raptem przed chwilą ta najnowsza – dopiero ją powoli smakuję, odkrywam. Słucham I’m ready, my Lord i nie mogę uwierzyć. Więc jeszcze przez chwilę nie będę wierzyć, że go nie ma i posłucham wcześniejszych kawałków. I caught the darkness, It was drinking from your cup

Dodaj komentarz