Dawno nie było nowej „przeczytanki”… I co tu wybrać teraz z ogromu lektur? Nie wiem, dużo tego było, powoli nadrobię, a póki co, coś, co rzadko zamieszczam na tym blogu, czyli wiersz… własny w dodatku. Jest dobrym pretekstem, żeby podzielić się i tu kawałkiem muzycznym, który „chodzi za mną” od kilku lat.
soledad
to nie tango. to soledad. tańczę
boso. ze swoją pamięcią
i soledad. skóra płonie. stopy
pieką. muszę tańczyć. jak w tancbudzie
buenos. ciągle bije we mnie
ten rytm. ja nie tęsknię. ja tętnię. tańczę
boso. pod stopami
śnieg.