(k)Rok Tuwima

Rok Tuwima kończy się dla mnie dopiero teraz. A może nie kończy się nigdy? Właśnie przeczytałam biografię tego poety, napisaną przez Mariusza Urbanka. Jak to Urbanek – czyta się znakomicie (w odróżnieniu od książki „Twarz Tuwima” Piotra Matywieckiego… ale to zupełnie inna historia). Ale lektura to wyjątkowo przygnębiająca. Niby dużo o Tuwimie wiedziałam, ale zebranie wszystkich jego lęków, obsesji i życiowych błędów w jednej książce przytłacza. Paradoksalnie, biografia Broniewskiego – z równie dramatycznym życiorysem nie zostawiła mnie w aż takim dole. I nawet powtórzenie po raz kolejny, że przecież te wszystkie znakomite wiersze nie biorą się ze spokojnego, bezrefleksyjnego gapienia się na świat, tym razem nie załatwia sprawy. Zwłaszcza, że ogromnym dramatem Tuwima było to, że w ostatnim, wyjątkowo trudnym okresie życia, pisać nie mógł.

Czytajcie Tuwima, czytajcie Urbanka, a może i ktoś przeczyta mój wiersz, którego początkiem były słowa, które wedle przekazów znaleziono w kieszeni Tuwima w momencie śmierci. (pisany przed przeczytaniem tej biografii i cytuję w innym brzmieniu niż przytaczane w książce – nie mam pewności, która wersja jest bliższa prawdy…)

 

kroki na korytarzu. zakopane 1953

Dla oszczędności zgaście światło wiekuiste, gdyby miało mi kiedyś zaświecić
[J. Tuwim, słowa znalezione w jego kieszeni w momencie śmierci]

 

bal w operze skończony. kroki na korytarzu. cień
giewontu za oknem. pęknięcia szczeliny szpary. życie
wyciekło. kwiaty okazały się niewystarczająco polskie. strach
ma różne twarze. bój się boga mawia moja żona. boję się

słów których nie napisałem. gaszę światło. chowam się
w kawiarniach. a tam wciąż serwetki. drę na strzępy
zdania. zostają okruchy w kieszeniach. jestem wróblem
to jest na mnie strach.

(Dorota Ryst)

tuwim-halama1

 

Dodaj komentarz