Saska Kępa, herbata i wiersze

jeszcze trwa Święto Saskiej Kępy, jeszcze tłum przelewa się przez Francuską, a ja odpoczywam po czytaniu wierszy w Herbaciarni. Jako Salon Literacki zaprosiliśmy gości, którzy czytali wiersze swoje i cudze. Dużo było wierszy o Saskiej Kępie i postaciach z nią związanych – Osieckiej, Białoszewskim, Grochowiaku. Myślę, ze udało się, że zadowoleni są i ci, którzy przyszli świadomie, jak i ci, co przyszli po prostu na herbatę lub pyszny deser. Mam nadzieję, że coś im z tego naszego czytania zostanie. I teraz mam dylemat, który z „saskokępskich” wierszy wybrać – Toast na Saskiej Kępie Gałczyńskiego? Saską Kępę zapomnianego Ośniałowskiego? Może jednak coś mniej znanego, opowiadającego właśnie o herbaciarni, która nas gościła – wiersz Joanny Pucis

poranek z książką w herbaciarni na Francuskiej

dzień dobry – powiedziała znad książki
i uśmiechnęła się
ze stołu spadła łyżeczka
w głowie szumiały jej pamapasowe pola
połyskiwała spękana ziemia
jej słowa wybrzmiały
ale w powietrzu między nią
a resztą świata
zastygł bezwiedny uśmiech
nie mniej prawdziwy niż cynobrowa afryka
litery na sześćdziesiątej piątej stronie
układały się w subtelne jeszcze
przeczucie końca
a jednak wokół trwało powitanie
i trwał dzień na bezludnej wyspie
kawiarnianego stolika
brzęknęły filiżanki
zatrzepotały kolorowe chusty
ktoś wyszedł na ośnieżoną ulicę
zapachniała bugenwilla
uśmiech niezmiennie przenikający przestrzeń
nie zdołał naruszyć jedynie
suwerenności okładek
granic
broniących smutku zakończenia
(J. Pucis)

herbaciarnia
(zdjęcie z wieczoru w Herbaciarni na Święcie Saskiej Kępy 2009)

Dodaj komentarz