zdarza mi się napisać, że „deszcz pada”
Przypomniała mi się ostatnio jedna z książek młodości, a mianowicie „Głowa na tranzystorach”. Głównie dlatego, że jest tam jedna z lepszych definicji kompleksów, jakie znam: „A ty, Marcin, o tych uszach nie myśl więcej niż trzeba, bo wpadniesz w coś takiego… zaraz… coś tak, jak w kompot… Już mam: w kompleks! – To znaczy? – […]