ciąża w kosmosie

jak powszechnie wiadomo, niezaprzeczalnym jest fakt, że zajście w ciążę, prawidłowy wzrost płodu i jego udane przyjście na świat to procesy wymagające wielkiej troskliwości, dbałości o zdrowie samicy i płodu. to również kwestia zdrowia samca dokonującego aktu zapłodnienia i wszystkie te wymogi odczuwamy raczej intuicyjnie.

nie jest jednak jasne – dlaczego ssaki nie potrafią rozmnażać się w kosmosie tak jak ryby i owady? na to pytanie nie znamy odpowiedzi, być może jednak uda się do niej zbliżyć, rozważając różne przesłanki.

dostęp do podróży w czasie i przestrzeni, w tym przypadku przestrzeni kosmicznej, zdaje się być dla człowieka bardzo ograniczony. trzeba sobie zadać wiele trudu, żeby wydostać się z zasięgu pola grawitacyjnego Ziemi, czyli rozwinąć co najmniej drugą prędkość kosmiczną (40284 km/h) i pozostawać na orbicie okołoziemskiej albo poruszać się po ustalonej linii w wytyczonym przez czarną nieskończoność kierunku. przyspieszenie a później nieważkość to czynniki niemiłe, niesprzyjające atmosferze miłości i romantyzmu. wewnątrz pojazdów kosmicznych panuje inżynierski nieład, zapach surowej techniki i atmosfera nieustannej kontroli z zewnątrz, co z zasady utrąca chęć pożycia intymnego. w tych warunkach pożycie może być intymne jedynie z nazwy.

o ile z niedogodnościami natury psychologicznej możemy sobie jakoś radzić to nadal nie wiadomo jak działa na nas całkowity brak grawitacji. czy ma ona wpływ na funkcje fizjologiczne wyższego rzędu, nie tyle podstawowe – takie jak oddychanie, jedzenie, trawienie i spanie, ale takie jak ogólna chęć łączenia się w pary i rozmnażania? jak dotąd potrafimy dzięki ruchowi obrotowemu obiektów kosmicznych wytworzyć coś na kształt mikrograwitacji, więc być może w przyszłości, problem braku grawitacji zostanie rozwiązany. czy jednak częściowa grawitacja rozwiąże z kolei problem kosmicznej niepłodności?

w tym miejscu, niesamowicie ważnym a może najważniejszym problemem, jest to, że w początkowym stadium rozwoju płodu każdy podział komórki wymaga sterylnych warunków. z pojedynczych komórek powstają całe organy nowego osobnika i nawet niewielki błąd genetyczny może utrącić proces organizowania się życia. samorzutne naprawy są wprawdzie możliwe, ale niekonicznie w warunkach kosmicznych. promieniowanie poza atmosferą ziemską ma poziom zabójczy i wymaga konstruowania pancernych statków kosmicznych oraz stacji orbitalnych, żeby chronić zdrowie i życie kosmonautów. ilości tego promieniowania nie możemy ograniczyć bez naprawdę wielkich nakładów pracy i materiałów, dlatego warunki kosmiczne należy uznać za niesprzyjające dla zarodków.

z udostępnianych w internecie danych na temat badań ssaków, wiadomo że w kosmosie najczęściej nie dochodzi do „skutecznego” zapłodnienia, a jeśli do niego dojdzie, embriony nie rozwijają się prawidłowo i szybko obumierają. również żadna z zapłodnionych na Ziemi i wysłanych w kosmos samic gryzoni, nie doczekała się potomstwa. nie dotyczy to jednak ryb i owadów, które bez przeszkód doczekują się potomstwa. być może procesy organizowania się życia na wyższym poziomie ewolucyjnym są bardziej czułe na niewielkie zmiany warunków środowiska. może mechanizmy jakie nimi sterują to mechanizmy wyższego poziomu.

jak dotąd zapłodnienie i doczekanie się zdrowego potomstwa w kosmosie jest niemożliwe, wiem jednak, że ludzkość będzie jednak nadal próbować, bo to z kolei daje szanse na wykonywanie odległych podróży kosmicznych i zapewnienie trwałości gatunku ludzkiego, a także w konsekwencji możliwość zasiedlenia innych planet.

być może badania nad płodnością człowieka w kosmosie pomogą nam uporać się z nowotworami? lub na odwrót…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *