pożegnanie

we wstępie artykułów jak ten, zwyczajowo znajduje się powitanie, wyjaśnienia i zapowiedzi. początki wymagają zwykle przemyślenia, postanowień i zgromadzenia energii potrzebnej do kontynuowania misji, a tutaj zaczynam z zupełnie innego końca. zaczynam od pożegnania. zupełnie bez entuzjazmu.

w minionym tygodniu opuścił ten świat ważny dla mnie człowiek. nie skłamię jeśli napiszę, że nikt nigdy nie był mi równie bliski jak on. i nie chodzi bynajmniej o więzi rodzinne, wspólne dzieci czy długoterminowe kredyty, ani też o żadne inne przysięgi. nie obiecał mi nigdy, że pozostanie ze mną aż do mojej śmierci, ale w tym swoim nieobiecywaniu był mi bliższy niż własny cień.

wiem, że kiedy to piszę jest gdzieś blisko mnie. siedzimy tak w ciszy, na granicy płaczu a biedne solitony zderzają się jak oszalałe i chociaż bardzo chcą, nie potrafią mi nic przekazać. więc czekam na ten jeden, który odczytam, bo wierzę, że wszystkich nas łączy coś więcej niż tylko słowa. nawet kiedy zdaje się nam, że tylko czytamy.

jest jeden poziom  n i e ś m i e r t e l n o ś ć

i niecierpliwym dany jest obficie.      14.3.2011

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *