Magda Gałkowska

Magda pojawiła się w Warzywniaku i w GTPSie 16 i 17 września. Zaprosiłem ją, ponieważ jej milczenie poetyckie (ostatnia i jedyna książka to rok 2009) jest bardziej wpływowe niż produkcja pięciu książek w przypadku innych autorów.

Szum wokół Magdy wydaje się być czymś zupełnie autonomicznym, poetka po prostu sobie żyje, po prostu prowadzi bloga, po prostu czasem gdzieś się pojawi. Szum ją ściga. I chyba dobrze, że właśnie taka jest kolejność – to szum jest uzależniony od niej, a nie ona od szumu.

Przykład zresztą znalazł się (jak zwykle) sam. Podczas dyskusji o zasadności użycia słowa „zajebista” w wierszu, jeden ze słuchaczy opuścił salę, co pozostali przyjęli entuzjastycznie. A wcale nie było wulgarnie, dyskusja doprowadziła do raczej oczywistej konkluzji, że kunszt poety polega między innymi na umiejętności użycia ze smakiem rzeczy potencjalnie niesmacznych. Udało się, opisywany wiersz jest w typie „świetlickim”, ale nieudawanym i już całkowicie nie „oharystycznym”. Po prostu kawał solidnego tekstu.

Grał na pianinie Piotr Jan Ulatowski, i były to swoiste komentarze do wierszy i rozmowy. W sprawie wulgarności usłyszeliśmy klasycznego rock and rolla, a jest to wyjątkowo wulgarne określenie, o czym nie każdy pamięta. Rozmawialiśmy też wiele o „poezji kobiecej” i innych zjawiskach. Było barwnie i bardzo pozytywnie. Magda polubiła Gdańsk, a Gdańsk – Magdę.

Na oba spotkania dotarło (mniej więcej po połowie) łącznie ponad 60 osób. Magda promowała okruchy swojego tomiku „Fabryka tanich butów” (nagroda Bierezina 2008), miała bodajże ostatnie 20 szt. i wszystkie zostały sprzedane – oraz wiersze z nowego zbioru „Toca”, który Dawid Jung (Zeszyty Poetyckie) obiecał wydać w bieżącym roku. Bieżący rok powoli przestaje być bieżącym, ale jesteśmy optymistami. To będzie wartościowa książka i czekam na nią niecierpliwie.

Nie tylko ja.

fot. Paweł Piotr Fotograf

fot. Gabriela Szubstarska